Miasto Gilgasz.
-
Kuba1001
Bóbr:
Ręce miał w kajdanach, a nogi w łańcuchach.
‐ Ta… Jasne. Szef kazał nam iść, więc pójdziemy i mamy głęboko gdzieś, że to Twój kochany synalek. ‐ powiedział ten sam strażnik i ruszył do celi, by ją otworzyć. Dwaj inni przygotowali włócznie, a ostatni wycelował w więźnia kuszę.
Taczka:
Po chwili otrzymałaś talerz z wołowiną i dwiema kromkami chleba oraz szklankę wody. -
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Bóbr:
Gdy tak czekałeś, nagle manierka rozerwała się w dłoni strażnika.
‐ Co do kur… ‐ chciał zapytać, ale nie dokończył, bo bełt (drugi, bo pewnie pierwszy zniszczył manierkę) przebił mu gardło. W tym samym momencie gdy upadł, drugi strażnik, kusznik, dostał bełtem prosto w serce.
Taczka:
Otrzymałaś klucze wraz z numerem pokoju, gdy karczmarz zwinął złoto z lady.