Miasto Gilgasz.
-
Kuba1001
Bóbr:
Gdy tak czekałeś, nagle manierka rozerwała się w dłoni strażnika.
‐ Co do kur… ‐ chciał zapytać, ale nie dokończył, bo bełt (drugi, bo pewnie pierwszy zniszczył manierkę) przebił mu gardło. W tym samym momencie gdy upadł, drugi strażnik, kusznik, dostał bełtem prosto w serce.
Taczka:
Otrzymałaś klucze wraz z numerem pokoju, gdy karczmarz zwinął złoto z lady. -
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
Centrum zajmował wielki rynek, pełen różnych kramów i straganów. Panowała wielka wrzawa, gdyż każda sprzedawca z osobna zachwalał swój towar, albo kłócił się z innym, czy też klientem. Klientów było wielu. Jedni kupowali, inni oceniali, a jeszcze inni kręcili się bez celu. Nie brak było kilku kieszonkowców i uzbrojonych strażników.
Bóbr:
I cios nadszedł, ale nie ze strony przybysza z mieczem, ale od tyłu, gdy Twój syn rzucił się na Ciebie i obaj upadliście na bruk. -