Udaje Ci się, więc możesz liczyć na to, że go zmęczysz, bo machanie toporami w słońcu i takim pancerzu zmęczy nawet Ponurego Opoja. Choć, musi też być wojownikiem doświadczonym, więc nie będzie próbować przeciągać walki.
‐ Ty nawet ślepej owcy nie znajdziesz. ‐ Powiedział cicho pod nosem i wyszedł z pomieszczenia i z koszar. Zastanowił się czy ktoś może coś wiedzieć. Karczmarze, lub może ktoś za odrobinę złota powie co nieco.
Taczka:
Zmęczyłaś się i nie mogłaś dalej walczyć. Teraz naprawdę pozostaje jedynie ucieczka lub poddanie się.
Bóbr:
Była to dobra teoria. Wypada sprawdzić ją w praktyce. I pozbyć się pancerza oraz broni. Ze strażą miejską mało kto będzie chciał rozmawiać na takie tematy.
Zbroję i broń zostawił w koszarach, zostawił sobie tylko sztylet, postarał się dobrze ukryć. Potem wyszedł z koszar i udał się do jakiejś karczmy, która nie ma zbyt dobrej reputacji.
Taczka:
‐ Jest mi Ciebie, ku*wa, żal. ‐ odparł na to Krasnal i jednym ciosem krasnoludzkiej pięści w stalowej rękawicy złamał Ci nos i posłał twarzą na bruk. Usłyszałaś jak odchodzi i mówi jeszcze:
‐ Tylko dlatego Cię nie zabiłem.
Bóbr:
//Jak to: “Postarał się jakoś ukryć”?//