Miasto Gilgasz.
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Rafael_Rexwent
Rafael sarknął pod nosem. To nie tak miało wyglądać. Miał być epicki quest, a tu się okazało, że nic z tego nie wyszło. Ale chociaż można było na Elfkę popatrzeć. I ci nowi kompani. Niby nic nie ma do towarzystwa, ale wypada, by chociaż nieco znać tych, z którymi się podróżuje. A tutaj… no cóż, może przynajmniej Gilgasz powita Łaka miską dobrze doprawionego mięsa i kuflem piwa. Dobrego piwa.
-
-
Kuba1001
Rafael:
//Ja bym proponował o tej wyprawie nie wspominać, bo oficjalnie ona nie miała miejsca :V
Serio ;‐; O takich porażkach wolę zapomnieć.//
Po standardowym przyjęciu pod bramą Gilgasz stało dla Was otworem. Jednak o ile Ty i Ork weszliście bez problemów to Drowa straż za nic nie chciała wpuścić.
Taczka:
Zasnęłaś. Obudziłaś się. Poduszka była cała we krwi, ale chociaż ból był mniejszy. Mimo to warto odwiedzić jakiegoś Maga Leczenia lub medyka, którzy zajmą się nim szybko i tanio. -
-
Rafael_Rexwent
Gilgasz przyjął gości, chociaż nie do końca. O ile w przypadku samego Rafaela strażnicy nie mieli wielkich obiekcji, by go wpuścić, co raczej zrozumiałe, to już zabraniali wstępu Drowowi. To już nieco dziwne, zwłaszcza iż wcześniej przepuszczono także Orka, który jest większym zagrożeniem niż Drow.
‐ O co chodzi panowie? ‐ zapytał się Rafael strażników. Chciał wiedzieć dlaczego Mroczny Elf nie jest u nich zwyczajnym przybyszem. -
Kuba1001
Taczak:
Wszystko przebiegło sprawnie.
Rafael:
‐ Ja tego gnoja nie wpuszczę! ‐ warknął w odpowiedzi strażnik.
‐ Lepiej uważaj z kim się szlajasz, młody. ‐ dodał drugi. ‐ Ten typ tak ma, że wbije Ci nóż w plecy.
‐ Albo poderżnie gardło we śnie. ‐ zakończył pierwszy z nich.
‐ Lepiej, ku*wa, uważaj na własne gardło. ‐ odparł Ork, siląc się na spokój, jednak jego dłonie błądziły w poszukiwaniu broni. Bo o ile prawicę zaciskał na trzonku topora, o który się opierał, to drugą dłonią mógłby chwycić miecz lub buławę. Bo kusza jest raczej mało prawdopodobnym wyborem w wypadku walki na bliski dystans. -