Miasto Gilgasz.
-
FD_God
Lorenzo:
Dla niego zamknięte drzwi nie byłyby problemem, ale postanowił jeszcze raz zapukać i odejść o krok od drzwi, będąc człowiekiem kultury raczej nie zniszczy mu drzwi czy też nie wykorzysta swojej wiedzy do otwarcia ich nielegalnie.Jin:
‐No to zaczekam z kapitanem, nie mam i tak już nic do roboty, a tylko odpoczywałem w karczmie. -
-
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
Cóż, port był właściwie nadbrzeżem, gdzie cumowały statki wszelkiej maści, od kutrów rybackich po wielkie okręty handlowe i wojenne, pełen składów i magazynów na towary oraz marynarzy, więc nie było tu karczmy. Prędzej znajdziesz takową w pobliżu miasta.
Bóbr:
‐ Ładna Mroczna Elfka i tyle.
FD_God:
‐ Spytam jeszcze profilaktycznie przed wypłynięciem: Masz coś przeciwko Krasnoludom?Wszedłeś bez problemów i trafiłeś do tego samego pokoju, co wcześniej. Jednak oba fotele były zajęte. Jeden przez Maga, rzecz jasna, a drugi przez jakąś personę, zapewne człowieka, choć nie masz pewności, bo fotel stoi tuż przed Tobą i widzisz jedynie jego dłonie na oparciach. Po lewicy tego typa w fotelu stał Goblin w długim płaszczu z kapturem i postawny Krasnal opierający się o trzonek topora.
-
-
-
-
Kuba1001
Bóbr:
‐ A czy ja wyglądam na jakąś pieprzoną encyklopedię?
FD_God:
‐ No właśnie, mamy jednego załoganta, ale bardziej chodzi o to, że popłyniemy do jednego z ich miast.‐ Owszem. ‐ odpowiedział Mag. ‐ Będą Ci towarzyszyć, gdyż znają miejsce, w którym możesz nasycić się energią i to najlepszą z możliwych. Jak mówiłem, dałem Ci te informacje, a więc dotrzymuję słowa.
Rafael:
Początkowo nic się nie działo. Już gdy miałeś naskoczyć na karczmarza, że podał Ci felerny trunek poczułeś jakby przełyk i gardło zaczęły płonąć żywym ogniem. Na dodatek uczucie to z czasem nie osłabło, a wręcz przeciwnie. Do tego zaczęło rozchodzić się na żołądek, do oczu napłynęły łzy, a do tego poczułeś, że drżą Ci dłonie. -
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
Najwięcej było tam kramów i straganów, które ofiarowały towary lokalne, jak i z innych rejonów Verden oraz Nirgaldu, a nawet Archipelagu Sztormu. Ogółem, warto się przyjrzeć, choć nie brakuje tu karczm, które tak chcesz odwiedzić.
Bóbr:
‐ Ja się mogę dowiedzieć, ale wiesz… Przydałoby się coś na odświeżenie pamięci… Rozumiesz, co nie?
FD_God:
‐ I to, i to. Znasz pewnie Krasnoludy: Łasi na klejnoty jak cholera, a Akwamarynu mają mało lub w ogóle, więc sprzedamy to za ładną sumkę. Zaciągnie się tam też kilku rekrutów, których wysłał jakiś Thorgrim, czy inny typ, ogółem ktoś ważny na książęcym dworze.‐ Możesz być pewien, że kiedyś chciałbym jakiegoś rewanżu, ale na chwilę obecną nie mogę nic wymyślić. A jeśli już, nie będzie to nic przesadzonego. ‐ powiedział z uśmiechem i odchrząknął. ‐ Jak rozumiem, masz zamiar ruszyć choćby zaraz? Jeśli tak, to zadbałem o wierzchowce dla Waszej czwórki, zapasy jedzenia i wody oraz dałem mapy, eliksiry, kilka ksiąg i mapy. Na pewno się Wam przydadzą.
-
FD_God
Jin:
‐Co ci wszyscy widzą w klejnotach i złocie, ja najwyżej sposób załatwienia sobie kilku podstawowych dóbr materialnych, ale gromadzenie tego to trochę bezsens… Liczę zaś, że nasi krasnoludzcy towarzysze będą w stanie dobrze wypić, bo chętnie się do nich przyłączę.Lorenzo:
‐Możesz liczyć, że zwrócę się z nawiązką, gdy odzyskam swoje dawne siły, to możesz prosić o naprawdę wiele.‐ Zaśmiał się nieco. Ale tak, pragnę wyruszyć jak najszybciej, choć możesz wstrzymać tego jednego wierzchowca, podróżuję i tak tylko latając, ale reszcie przyda się całe to wyposażenie, mnie najwyżej księgi dla zabicia czasu. -
-
FD_God
Jin:
‐Już czuję ból głowy jaki będzie miał każdy po pierwszym dniu.‐ Uśmiechnął się myśląc o tym jak to będzie.Lorenzo:
‐Zatem dziękuję ci jeszcze raz i życzę powodzenia w swoich podróżach, może odbędziesz część tego w tym czasie w jakim mnie nie będzie, po powrocie najwyżej pomogę w tych niespełnionych.‐ Ukłonił się jeszcze nieco, a następnie skinął głową do trójki mężów. No to jak panowie, ruszamy? -
-
Kuba1001
FD_God:
o twarzy kapitana również błysnął uśmiech, jednak na chwilę spoważniał.
‐ Mam nadzieję,że będę mógł na Ciebie liczyć w czasie rejsu. ‐ powiedział. ‐ Istnieje spora szansa na spotkanie piratów lub innych tego typu szumowin w drodze.‐ Szefo jeszcze coś obgada. ‐ rzekł Goblin, ale sam z Krasnoludem udał się na tyły. Tobie zaleca się to samo, gdyż najwyraźniej Mag i jegomość w fotelu mają jeszcze sobie coś do powiedzenia.
Taczka:
Trafiłaś do małej, acz przytulnej karczmy, która niczym nie odbiegała od standardowej. Było w niej jedynie dość tłoczno. -