Miasto Gilgasz.
-
-
-
Kuba1001
Bóbr:
‐ Morderców tu pełno. ‐ powiedział strażnik.
‐ Jak burmistrz chce, żeby nie wchodzić, to znaczy, że masz, ku*wa, nie wchodzić, typie. Jasne?!
Taczka:
‐ Cóż, mógłbym udzielić Ci kilku prywatnych lekcji, choć nie jestem najlepszym nauczycielem. Rozumiesz, miecz i bułat może i wyglądają podobnie, ale różnią się jeśli chodzi o styl i sposób walki.
Advcośtam:
Gdyby nie zatrzymano Cię pod bramą, to znaczy, że na świecie dzieje się coś grubszego. Ale na szczęście nic takiego nie ma, gdyż zatrzymała Cię trójka strażników.
‐ Imię, nazwisko, miejsce pochodzenia, stan społeczny i cel przybycia do miasta? ‐ zapytał jeden z nich, trudno ukryć, że w jego słowa wkradła się spora dawka rutyny. -
Konto usunięte
Zwrócił wzrok na strażników ‐ Od kiedy pamiętam zwracano się do mnie per ‘Cień’, wygwizdowie na północy kontynentu, najemny szpieg, strażnik, od biedy ubiję jakieś pomniejsze monstrum albo będę robić za aptekarza tudzież innego alchemika, celem jest zarobek i wydanie trochę grosza ‐ odpowiedział, a w jego głosie wyczuć można było nie mniejszą rutynę niż w głosie strażnika o to pytającego.
-
-
-
-
-
Kuba1001
Niestety, nikt nie wiedział lub nikt nie znał takiej nazwy jak “jubiler,” więc pozostał Ci wielki plac, przez który przelewały się dziesiątki kupców, sprzedawców, handlarzy i kieszonkowców. Rzecz jasna w tłumie można znaleźć też kilku zawodowych zabójców, gotowych na wszystko najemników i tym podobnych. Oczywiście była też straż, ale łącznie zliczyłeś ich tuzin, gdy spacerowali małymi grupkami po trzech ludzi.
-
-
Konto usunięte
A więc, jak można się domyślić, zakładając posiadanie głowy, zaczął szukać jubilera. Jakiegokolwiek jubilera, złotnika czy w sumie kogokolwiek kto odkupi ten przeklęty kawał metalu, za który poświęcił kilka litrów swej krwi. Niespecjalnie miał ochotę na zabawę w fałszerza i wybijanie monet tudzież próby zapłaty grudkami odciętego ze sztabki materiału.
-
Kuba1001
Taczka:
‐ Rozumiem. ‐ odparł i wskazał Ci krzesło naprzeciwko. ‐ Powiedz, jakie wrażenie zrobiło na Tobie Gilgasz?
Adv:
Jubilera ciągle brak, ale był ktoś, kto handlował cennymi kruszcami, minerałami, metalami i klejnotami. Mężczyzna ten miał wielki stragan i liczącą tuzin zbrojnych Krasnoludów i Orków obstawę. Jeśli doliczyć do tego trio elfickich łuczników, to masz przed sobą grubą rybę, gdyż nie każdego jest stać na opłacenie pojedynczego ochroniarza, a co dopiero piętnastu. -
Konto usunięte
Zaklnął po krasnoludzku, tudzież użył jakiegoś wulgaryzmu o ile nie jest to to samo (oczywiście pod nosem a nie na cały kontynent), podróże kształcą. Znał też kilka przekleństw w innych językach. Nie wiedział co prawda co znaczą, aczkolwiek wrzeszczący z powodu wpadnięcia w pułapkę, dwumetrowy ork z maczugą nie wypowiada raczej czegoś w stylu “kocham cię”. Czy tu naprawdę nie ma żadnego jubilera? Podszedł do tego handlarza kruszcem ‐ Witaj, przybywam z zamiarem sprzedaży sztabki złotego kruszcu. Dobijemy targu? ‐ tu wyciągnął wcześniej wymieniony przedmiot uwielbienia każdego szanującego się smoka i spojrzał pytająco, co niekoniecznie było widoczne z powodu kaptura. Jeśli chodzi o głos to było słychać w nim nutę znudzenia.
-
-
-
-
-
Konto usunięte
Mieszek przyjął i oddalił się od stoiska przedtem żegnając się i mówiąc, już do siebie, że powinien zainteresować się wartościami złota, kamieni szlachetnych i innych tego typu przedmiotów. Udał się do jakiegoś sklepu z bronią do walki wręcz, chyba, że stoisko z bronią dystansową bądź ze składnikami alchemicznymi było bliżej.
-
-
Kuba1001
Taczka:
//Bywa :V//
‐ Zabawimy tu jeszcze kilka dni, lecz później będę wracał do swoich, na pustynię. Wątpię byś chciała mi towarzyszyć.
Adv:
Nie było sklepu, były stragany, które oferowały wszystko to, czego szukałeś, poza składnikami alchemicznymi. A przynajmniej takiego straganu nie znalazłeś na pierwszy rzut oka.