Miasto Gilgasz.
-
-
-
-
Taczkajestfajna
Alek
Wszedł do karczmy i podszedł do karczmarza.
‐Masz pan tu wolny pokój? ‐ Zapytał się.**Jayna **
‐Już się nie mogę doczekać! ‐ Wstała i wyszła z karczmy. No i teraz problem. Gdzie tu pójść, skoro wszędzie już była. Po chwili namysłu zdecydowała się pójść poza mury miasta. Poszła więc w stronę bramy. -
-
Kuba1001
Vader:
‐ Jedziemy do Hammer, po drodze mogą czaić się jacyś bandyci, Twoje zadanie to sprawić, żeby dostał się z ładunkiem w całości, z bandytami może być wręcz przeciwnie.
FD_God:
Przywitał Cię dość specyficzny zapach, towarzyszący każdemu takiemu przybytkowi. Na różnorakich meblach wystawione były najrozmaitsze przedmioty: Sztućce, lustra, zabawki, książki, broń, biżuteria i zapewne wiele, wiele więcej.
Rafael:
‐ Chciałbym po prostu przed śmiercią zobaczyć jak najwięcej i nic więcej. ‐ powiedział, choć mogłeś zorientować się, że nie mówi raczej całej prawdy.
Wiewiur:
Za półtora tysiąca mogłeś kupić spory zapas stali, zależnie od tego co będziesz wykuwał, może starczyć na kilka lub kilkanaście miesięcy. Problemem byłby tylko przewóz tego wszystkiego do kuźni.
Creepy:
Tak więc pora jedynie udać się do pokoju na zasłużony odpoczynek, a później to już tylko przygoda, nieprawdaż?
Taczka:
‐ Pięć złota za noc. ‐ odparł tamten krótko, ponieważ zbierał właśnie zamówienia od sporej grupy marynarzy.Trafiłaś tam bez problemu.
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Wiewiur:
‐ Jak zapłacisz za jakąś konkretną ilość to mogę to bez problemu przechować. ‐ rzekł ludzki sprzedawca.
Creepy:
Mimo wczesnej pory i ekscytacji wyprawą, zdołałeś zasnąć, aby obudzić się rankiem.
Vader:
‐ Wyruszam za godzinę, mam jeszcze trzech najemników do pomocy.
Rafael:
‐ Zwiedziłem całe Verden, spory kawałek Karak’Akes, obejmujący Dekapolis, Dolinę Lodowego Wichru, Grzbiet Świata i Winteredge. Wędrowałem też po większości Nirgalud, kawałku Plugawych Ziem i dostałem się do granic Mrocznego Królestwa. Swego czasu byłem nawet na Trującym Szczycie. ‐ wyjaśnił, wymieniając wszystko, rzecz jasna z niemałą dumą.
FD_God:
‐ Nie wszelaką. ‐ zaprzeczył jegomość w czerwonym płaszczu. ‐ Tylko co lepsze okazy, nie mam po co hurtowo kupować broni i trzymać jej na zapleczu lub tutaj. -
-
-
-
-
-
-
-