Miasto Gilgasz.
-
wiewiur500kuba
** Gdurb **
Co się dzieje, konkurencja jaka czy co? Wstał, i zaczął chodzić po kuźni. Może zabierze się za kucie miecza?** Tarn **
Wstał, i zaczął się pytać kto wywiesił to zgłoszenie. Oczywiście brał pod uwagę fakt, że może tej osoby nie być, ale może zdobędzie na jej temat informacje? -
-
-
-
-
Kuba1001
Wiewiur:
No może się zabrać, nikt mu przecież nie broni, jest już dużym Minotaurem.No i w końcu zawołał Cię ktoś siedzący w rogu karczmy.
Max:
‐ Porę dnia możesz ocenić sam.
Bóbr:
Nic, poza bronią.
FD_God:
No niestety, w tym wypadku to Ty musisz ruszyć dupę od stolika do lady, a nie na odwrót.
Taczka:
Niestety, nie znalazł go. Zapewne wypłynął.Nim któryś odpowiedział, śmiech uwiązł im w gardle, a nawet zaczął zmieniać się w krzyk. Stało się tak, gdy dwójkę goblińskich łuczników złapały od tyłu dwie muskularne dłonie, chwytając ich za czaszki. Sądząc po krzyku i wyrazie twarzy, jest to wielki ból. Po chwili dłonie zaciągnęły Gobliny w krzaki, a chwilę później wylądowali na drodze, każdy z połamaną czaszkę. Włóczni, trzęsąc się cały, wycelował tam grot włóczni, ale po chwili skończył z toporem wbitym w czoło. Nagle z krzaków wyskoczył jeden z towarzyszy Nirgaldczyka, niemowa, wrzeszcząc i wznosząc w górę jednoręczny topór z dwoma ostrzami i obosieczny miecz. Zaraz wpadł na pierwszego z brzegu Gnolla i ściął mu głowę nim ten zdołał cokolwiek zrobić. Drugi spróbował już zadać cios, jednakże został on szybko sparowany, a później stwór padł na szlak w kałuży krwi. Kolejni dwaj natychmiast zerwali się do ucieczki, ale z krzaków wyskoczył Rodo i pobiegł za nimi, zaraz rzucając się na nich i przygniatając do ziemi. Dwa mocne ciosy jego wielkich pięści, po jednym na Gnolla, skończyły ich żywot, a cała akcja skończyła się prawie tak niespodziewanie, jak się zaczęła.
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Max:
Trafiłeś tam.
Rafael:
‐ Lodowa Śmierć to największy Smok jakiego spotkałem, od nosa do czubka ogona mógł mieć ponad dwadzieścia metrów długości. Straszny stwór. Drugi był mniejszy, zaledwie dwanaście metrów. Spotkałem go w Głazogarbach. Lodową Śmierć zgładziłem razem z pewnym moim znajomym, a z drugim rozstałem się w pokoju, choć obiecał, że zabije mnie jeśli kiedykolwiek zobaczy moje przeklęte, fioletowe oczy. -
-
-
-
-
-
-