Miasto Gilgasz.
-
Kuba1001
Max:
Piwo jak piwo, jest się nad czym rozdrabniać?
Angel:
‐ Yhym. To powiedz tak dla szefa. Za mną. ‐ rzekł Hobgoblin i skierował się po schodach na piętro.
Wiewiur:
Nie, ale jeśli liczyć kogoś, kto już jest w kuźni…Wieczorkiem przyszło czterech strażników, którzy zastąpili tamtych dwóch. Widać, że nocna zmiana jest mocniejsza niż dzienna. Lub po prostu czuwają i śpią parami.
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Max:
‐ A skąd mam wiedzieć? Straż miejska?
Wiewiur:
‐ Owszem.‐ Nie, za pięć miesięcy. ‐ odparł i chwycił Cię za nadgarstek, chwytając mocno niczym imadło.
Taczka:
Zabrał sakiewkę i schował ją pod ladę, wyjmując stamtąd kluczy, który Ci zresztą wręczył.‐ Dlatego lepiej nie opuszczaj już miasta, a przynajmniej nie sama.
-
-
-
-
-
wiewiur500kuba
** Gdurb **
‐ Ile mam czasu?** Tarn **
Sięgnął po miecz, miał go przy pasie po prawej stronie. Odciął nim rękę ochroniarza, który złapał go za nadgarstek. Po tym odcięciu oddalił się jednym skokiem, i był gotów na odparcie ataku swoich oponentów. Gdyby któryś chciał zaatakować, sparowałby atak, po czym spróbowałby go podhaczyć.// Może być?// -
-
Kuba1001
Max:
Na Twój widok wydał cichy jęk.
‐ O co tym razem chodzi?
Wiewiur:
‐ Im szybciej, tym lepiej.//Może.//
Z kikuta uciętej dłoni bryznęła obficie krew, zachlapując Ci szaty. Strażnik puścił broń i trzymając się za ranę oraz krzycząc z bólu wycofał się. Trójka jego towarzyszy otoczyła Cię ciasny półokręgiem celując do Ciebie grotami halabard.
//W ogóle to zje**łeś, bo mogłeś szybko i łatwo wejść oknem.//
Taczka:
Wykonał podobny gest i odszedł od stolika, aby zamienić słówko z karczmarzem.Zasnąłeś, a obudziłeś się dopiero rano, na ostrym kacu rzecz jasna.
-
-
wiewiur500kuba
** Gdurb **
‐ Mogę prosić o tydzień? Może uwinę się szybciej, ale wolałbym to robić na spokojnie, niż spieszyć się, żeby wyszło to byle jak.** Tarn **
// Wiem że nie wyszło, ale wolałem już nie kombinować ;v //
Gdyby chociaż dwóch strażników stało naprzeciw siebie, to spróbowałby chwycić mieczem jedną halabardę, i sprawić żeby dźgnęła ona osobę naprzeciwko. Gdyby jakoś mu się to udało, to przeniósłby się za plecy, próbując chlasnąć strażnika, któremu chwycił halabardę w plecy, lub inną część ciała. Gdyby jednak, nie byli naprzeciwko siebie, to wycofałby się na trochę większe pole. // Najwyżej mam zbyt bujną wyobraźnię, i coś schrzaniłem.//