Miasto Gilgasz.
-
Kuba1001
Bilo, Adv:
//Ja już wcześniej dałem odpis, ale uznajcie, że go nie było i nie przeszkadzajcie sobie.//
Max:
Wieczór.
Wiewiur:
W tym akurat masz sporą wprawę, do wieczora wykułeś połowę.I ten po środku wreszcie zaatakował, wykonując pchnięcie grotem halabardy w Twój brzuch, podczas gdy dwaj pozostali zaczęli zachodzić Cię z boków.
Taczka:
Skinął jeszcze karczmarzowi głową i podszedł, skupiając na Tobie wzrok, abyś powiedziała coś więcej.Wrócił do Ciebie z okazałym dzbankiem i kubkiem.
‐ Co dokładnie do żarcia? -
-
wiewiur500kuba
** Gdurb **
Jutro weźmie się za resztę, chyba że nie był specjalnie zmęczony, to wtedy kułby aż do momentu kiedy nie zachce mu się spać.** Tarn **
Uskoczył w bok, próbując uniknąć ataku tego obok. Gdyby uskok były nie możliwy, zrobiłby krok, może dwa w jedną stronę, i spróbował złapać halabardę za cokolwiek, by później przekierować ją na któregoś ze strażników obok. Ewentualnie, zrobiłby unik w tył, licząc że ten ktoś nie będzie biegł dalej. Gdyby tak było spróbowałby pchnąć go mieczem. // Nie wiem czy dobrze robię opisując strategię na kilka możliwych zdarzeń, ale nie chcę żeby padł bo napisałem" zrobił unik w bok", i się okazuje że nadział się tego drugiego ;‐; // -
-
-
-
Kuba1001
Creepy:
//Teraz muszę na nowo szukać Waszego wątku, bo już zapomniałem o co chodziło w tej misji :V
Dobra, skumałem, że nie wyjawiłem jeszcze o co chodzi ;‐;//
‐ Chcesz usłyszeć więcej o naszej misji? ‐ spytał, gdy nawet jemu cisza zaczęła przeszkadzać.
Taczka:
‐ Mam się nimi zająć?Woda, jak to woda, nic szczególnego.
‐ Pięć złota. ‐ powiedział karczmarz, przekazując kucharzom zamówienie.
Bóbr:
Jedna porcja nie zrobiła wrażenia na takim weteranie picia jak Ty.
Max:
Zasnąłeś, budząc się rankiem.
Wiewiur:
No i stanęło na tym, że pora się przespać, właściwie to najwyższa pora.Unik wyszedł perfekcyjnie, za to inny strażnik właśnie zamachnął się poziomo ostrzem halabardy na wysokości Twojej głowy.
-
-
-
-
Kuba1001
Max:
No i trafiłeś pod gabinet, zamknięty.
Wiewiur:
Zasnąłeś, budząc się szczęśliwie rankiem.//Jak ten przewrót miałby wyglądać?//
Taczka:
‐ Jeśli będzie trzeba, wykupię się, jestem szlachcicem, zapomniałaś?//No są.//
No i nie masz nic innego do roboty, jak napić to ogniste monstrum, zwane kacem, kolejnymi porcjami wody. -
-
-
-
Kuba1001
Max:
Jako prosty chłop żaden z Ciebie włamywacz, więc się nie udało. Może jego po prostu tam nie ma?
Wiewiur:
//Tak z rana, od razu?////No da się coś takiego zrobić.//
Udało się wykonać wszystko, a Twój miecz głęboko zagłębił się w jego nodze, acz jej nie przeciął.
Taczka:
Uznając to za przyzwolenie z Twojej strony, poszedł w kierunku nachalnej bandy.Właściwie to kac był tak uciążliwy, że opróżniłeś garnek, nim dostałeś jedzenie.
-
-
wiewiur500kuba
Gdurb
Zjadł sobie jakieś pożywne śniadanko, załatwił potrzeby fizjologiczne, i rozpoczął kucie mieczy.Tarn
Starał się wyciągnął go byle prędko, gdyby mu się to udało, to wstałby na równe nogi, gotów na ruchy przeciwnika. Oczywiście jakiś uskok w bok, czy unik byłby mile widziany. Gdyby jednak nie mógł wyjąć miecza liczyłby, że halabarda, tego od nogi upadłaby na ziemię. Gdyby jednak tak się nie stało, musiałby osłabić uścisk, i wyrwałby wtedy jego broń. Gdyby i to było niemożliwe, rozglądnąłby się za czymś innym, czy można zadać obrażenia. -
-
Kuba1001
Max:
‐ Przyjdzie za godzinę, nie drzyj mordy! ‐ odparł jeden ze strażników, wychylając się z pokoju. Widać, że go wybudziłeś… Hmmm… Może po prostu wstałeś za wcześnie? Twój zegar biologiczny nadal był nastawiony na wieś, kiedy to wstawało się choćby i o świcie.
Wiewiur:
Nie doszło nawet południe, a zrobiłeś je wszystkie.Wyciągnąłeś miecz, a ranny upadł na kolana. Dwaj pozostali za to zaatakowali Cię równocześnie, tnąc na wysokości kostek i głowy.
-