Miasto Gilgasz.
-
wiewiur500kuba
** Gdurb **
‐ Ona chyba umie w czary, ale mogę pokazać gdzie ostatnio ją widziałem. ‐ Pokazał gdzie ostatnio ją widział.** Tarn **
// Nie, podrywacz z niego żaden. Przejrzałem tylko kawałek historii i umiejętności, wady i nic o wyrywaniu,ale może przyjrzę się później dokładniej ;‐; //
‐ Nie znam żadnej magii, więc gdybyś chciała mnie zabić, możesz to zrobić. Możesz też, chodzi za mną i zabić kiedy uznasz, że chciałbym skrzywdzić kogoś z Twoje rodziny. // Tutaj to już samemu sobie robię test na kreatywność :V // -
bulorwas
Rzucił mu 5 monet.
‐Kojarzysz może nazwę Czarne Słońce? To organizacja łącząca większość drabów, bandytów, złodziei, piratów i handlarzy czarnego rynku. Teraz połącz fakty. Nie często widuje się Niziołki zajmujące inny zawód niż cyrkowiec, rolnik, czy opiekun domu. Ta nieliczna grupa podróżujących Hobbitów to w większości banici i przestępcy. Na cyrkowca, czy rolnika nie wyglądam, w domu nie siedzę, więc opiekun odpada. Teraz połącz obie wypowiedzi i dowiesz się dlaczego lepiej mnie nie zaczepiać.
Skłamał prosto w żywe oczy Maga. Uśmiechał się, a jego wypowiedź była bardzo spokojna. -
Kuba1001
Taczka:
‐ “Mordownia.” Zawsze jest tam jakiś jeden z jego przydupasów. Od niego dowiesz się więcej.
Max:
Kobiecin było tu jak na lekarstwo, spotkane tutaj osoby to marynarze, a gdzie na statku kobieta? Przecież pecha przynosi. Poza tym nic specjalnego.
Bulwa:
Choć nie widziałeś jego wyrazu twarzy, to widziałeś oczy, a te nadal wyrażały taką samą pogardę, pomimo powolnych kiwnięć głową.
Wiewiur:
//Wspaniały opis.//
I tak właśnie Krasnolud wyruszył.‐ Wolę dać Ci szansę na opuszczenie tego miejsca w jednym kawałku. Teraz.
-
-
wiewiur500kuba
Zaczął kontynuować pracę. Mimo iż nie wierzył za bardzo w krasnoluda, chciał skończyć zamówienie na czas. Dość już go stracił przez tego potwora.
‐ Pokażesz mi wyjście? Wolałbym nie wychodzić tą samą drogą, którą tu przybyłem. // Trza liczyć na łut szczęścia, że znajdzie gdzieś jakieś inne wejście ;‐; //
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
//Hammer. I sku*wysyńska zagrywka. Jestem dumny.//
Przegapienie jej było trudne, więc trafiłeś pod jej drzwi bez problemu.
Bulwa:
‐ Ignis. ‐ odparł Mag.
‐ Eerci Etedisz. ‐ powiedział Nag.
Jedynie trzeci przybysz nie odezwał się.
Max:
Szło to opornie, ale w końcu trzeba przerwać gwizdanie i wziąć się za robotę, z racji grupki pijanych marynarzy idących z naprzeciwka i prosto na Was.
Wiewiur:
Ostatecznie dzień zbliżał się ku końcowi, zaś Ty nie miałeś właściwie nic do roboty, bo skończyłeś zamówienie, a Krasnal jakoś nie wraca.//Stary, fajtować się było trzeba.//
-
-
-
-
Kuba1001
Bulwa:
Żaden z obecnych nie odpowiedział na Twoje pytanie, bowiem w odpowiedzi na pierwsze, skierowane do człowieka, po krótkiej chwili wyjął on niemalże błyskawicznie swój ozdobny sztylet i wbił o kilka milimetrów od Twojej dłoni spoczywającej na blacie stołu. Kilka sekund później sięgnął po niego z powrotem i schował na miejsce, posyłając Ci jednocześnie najbardziej mordercze spojrzenie, jakie w swym życiu widziałeś.
Max:
‐ Co Ty odwalasz? ‐ spytał jeden ze strażników. Drugi nic nie mówił, był zbyt zajęty śmianiem się.
Wiewiur:
//Możesz spróbować walczyć? Zrobić cokolwiek? Nie rezygnuj tak łatwo?//Skoro tak, to co teraz ze sobą zrobi?
-
-
-
wiewiur500kuba
** Gdurb **
Postanowił zbadać to miejsce gdzie zniknął krasnolud, ot tak z ciekawości.** Tarn **
// Po drodze może znaleźć jakieś inne wejście, nie do sypialni tej laski. Ewentualnie jeśli ona nie będzie go trzymać, to ucieknie i wejdzie do sypialni, czy gdzieś gdzie śpi cel ;‐; Jak nic takiego nie ma, to wtedy wymyśli się co innego ;‐; // -
-
Kuba1001
Wiewiur:
‐ Jeśli chcesz wyjść przez główne drzwi, to zaręczam, że nie będziesz wtedy żywy.Cóż, ślady ciężkich, krasnoludzkich buciorów kończyły się na gościńcu, a rzecz jasna zaczynały pod kuźnią.
Max:
‐ Są pijani. ‐ odpowiedział, jakby było to wystarczającym wyjaśnieniem.
Taczka:
Siedzący za ladą Goblin schował najpierw pod ladę butelkę jakiegoś trunku, z której żłopał, i rzucił szybkie spojrzenie na wnętrze karczmy, aby później dać nura w ślady butelki.
‐ Co masz do Serca, hę? ‐ spytał jeden z bywalców karczmy, odziany w zakurzony strój człowiek.
Bulwa:
Wszyscy byli w sporym szoku, pierwszy jednakże przełamał się Mag:
‐ Cóż… Cel Waszej misji? Tak, cel… Musicie dostarczyć mi artefakt o niezwykle wielkiej mocy i wartości. -
-
-