Miasto Gilgasz.
-
-
Kuba1001
Taczka:
//Hammer. I sku*wysyńska zagrywka. Jestem dumny.//
Przegapienie jej było trudne, więc trafiłeś pod jej drzwi bez problemu.
Bulwa:
‐ Ignis. ‐ odparł Mag.
‐ Eerci Etedisz. ‐ powiedział Nag.
Jedynie trzeci przybysz nie odezwał się.
Max:
Szło to opornie, ale w końcu trzeba przerwać gwizdanie i wziąć się za robotę, z racji grupki pijanych marynarzy idących z naprzeciwka i prosto na Was.
Wiewiur:
Ostatecznie dzień zbliżał się ku końcowi, zaś Ty nie miałeś właściwie nic do roboty, bo skończyłeś zamówienie, a Krasnal jakoś nie wraca.//Stary, fajtować się było trzeba.//
-
-
-
-
Kuba1001
Bulwa:
Żaden z obecnych nie odpowiedział na Twoje pytanie, bowiem w odpowiedzi na pierwsze, skierowane do człowieka, po krótkiej chwili wyjął on niemalże błyskawicznie swój ozdobny sztylet i wbił o kilka milimetrów od Twojej dłoni spoczywającej na blacie stołu. Kilka sekund później sięgnął po niego z powrotem i schował na miejsce, posyłając Ci jednocześnie najbardziej mordercze spojrzenie, jakie w swym życiu widziałeś.
Max:
‐ Co Ty odwalasz? ‐ spytał jeden ze strażników. Drugi nic nie mówił, był zbyt zajęty śmianiem się.
Wiewiur:
//Możesz spróbować walczyć? Zrobić cokolwiek? Nie rezygnuj tak łatwo?//Skoro tak, to co teraz ze sobą zrobi?
-
-
-
wiewiur500kuba
** Gdurb **
Postanowił zbadać to miejsce gdzie zniknął krasnolud, ot tak z ciekawości.** Tarn **
// Po drodze może znaleźć jakieś inne wejście, nie do sypialni tej laski. Ewentualnie jeśli ona nie będzie go trzymać, to ucieknie i wejdzie do sypialni, czy gdzieś gdzie śpi cel ;‐; Jak nic takiego nie ma, to wtedy wymyśli się co innego ;‐; // -
-
Kuba1001
Wiewiur:
‐ Jeśli chcesz wyjść przez główne drzwi, to zaręczam, że nie będziesz wtedy żywy.Cóż, ślady ciężkich, krasnoludzkich buciorów kończyły się na gościńcu, a rzecz jasna zaczynały pod kuźnią.
Max:
‐ Są pijani. ‐ odpowiedział, jakby było to wystarczającym wyjaśnieniem.
Taczka:
Siedzący za ladą Goblin schował najpierw pod ladę butelkę jakiegoś trunku, z której żłopał, i rzucił szybkie spojrzenie na wnętrze karczmy, aby później dać nura w ślady butelki.
‐ Co masz do Serca, hę? ‐ spytał jeden z bywalców karczmy, odziany w zakurzony strój człowiek.
Bulwa:
Wszyscy byli w sporym szoku, pierwszy jednakże przełamał się Mag:
‐ Cóż… Cel Waszej misji? Tak, cel… Musicie dostarczyć mi artefakt o niezwykle wielkiej mocy i wartości. -
-
-
-
-
Kuba1001
Bulwa:
Najpierw dokończył drinka, aby później zaśmiać się w odpowiedzi.
‐ No i tu zaczyna się zabawa, panowie.
Taczka:
‐ To prędzej my wyrównamy rachunki z Tobą. ‐ odrzekł i dobył miecza jednoręcznego oraz noża z ząbkowaną klingą.
Max:
‐ Wedle procedury mamy odprowadzić ich na nadbrzeże, do pewnego budynku, w którym wytrzeźwieją i skąd obiorą ich pozostali członkowie załóg.
Wiewiur:
‐ Wątpię.Nic, nic i nic. Słowem: Jedno, wielkie zero.
-
-
-
-