Miasto Gilgasz.
-
-
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Na każdego, kto nie był z państwa Elfów, Stalowych, Krasnoludów lub też nie należał do organizacji Paladynów, Krzyżowców, Kapłanów i Inkwizytorów. No i, oczywiście, nie miałeś prawa tknąć Gildii Magów i Gildii Kupców.
Max:
‐ Co umiesz?
Taczka:
//Gdyby nie to, że nie lubię zabijać postaci, to on byłby już martwy :V//
Udało się. Ale co dalej? Czas nagli.
Wiewiur:
//Jak ze złota to na pewno różowe.//
Marynarz zgarnął je łapczywie, a gdy wszystko miał zabezpieczone, odchrząknął i spytał.
‐ To co chcesz wiedzieć?Były co prawda trzy drzwi, ale ciężko określić, które i gdzie prowadziły.
-
wiewiur500kuba
Gdurb
‐ Z tego, co się orientuję, to trochę tam podróżowaliście. Nie słyszeliście czegoś ciekawego o Drowach? Taka jedna Drowka mnie w kuźni nawiedziła raz, po czym wynająłem jakiegoś łowcę Drowów, czy jak tam się zwał. No wygląda na to, że zrobił swoje, bo póki co kobiecinka się nie pojawiła. Niestety, krasnolud także zaginął, więc myślę, że ona może mieć coś z tym wspólnego. Nie znacie gdzieś jakiś magii, bądź magów gdzieś w okolicy, którzy mogliby coś wiedzieć? A może, Wyście coś usłyszeli o tej rasie?Tarn
Spróbował otworzyć te, które były najbliżej. Oczywiście, bardzo prawdopodobne, że osoba mogła się w środku zamknąć. Gdyby okazało się, że tak jest w rzeczywistości, rozglądnąłby się za jakimś przedmiotem, którym mógłby wyważyć drzwi. -
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Ich lokalna ambasada, a przy okazji siedziba Paladynów Srebrnej Dłoni, a właściwie to tylko Paladyna.
Taczka:
O ile wstać zdołałeś bez problemów, to dalej nie szło już tak pięknie, gdyż widział on jak na dłoni cale zajście i nie miał żadnych oporów przed przerwaniem Twojego manewru własnym ciosem.
Max:
‐ Czyli Magia Ognia, tak? Interesujące.
Wiewiur:
‐ Panie, o Drowach przecie każdy słyszał. ‐ odparł, a jego kamraci tylko pokiwali głowami, żeby potwierdzić te słowa.O dziwo, drzwi były otwarte, a sądząc po wyglądzie i wyposażeniu, jest to kuchnia. Pusta, nie licząc psa i kota, śpiących w osobnych kątach pomieszczenia.
-
-
-
-
-
Kuba1001
Max:
‐ Możesz, ale zapewne wezwę Cię dziś znowu.
Vader:
Dzięki zawarciu adresu oraz małej mapki, trafiłeś tam bez problemów. No i godło Cesarstwa oraz herb Paladynów sprawiały, że to po prostu nie może być jakiś inny budynek.
Wiewiur:
‐ Jak każdego innego, to nie są jakieś potworzyska czy coś.Inne okazały się zamknięte.
Pod bogatą bramą bogate miasta Gilgasz zatrzymało Was kilku bogatych strażników i zagrodziło Wam drogę bogatymi włóczniami, zaś jeden z nich zadał Wam bogaty zestaw pytań:
‐ Imię, nazwisko, miejsce pochodzenia, status społeczny i cel przybycia do miasta? -
-
wiewiur500kuba
Gdurb
‐ Czyli Ty mógłbyś podejść do takiego Drowa i uciąć mu łeb bez problemu?Tarn
Szukał czegoś czym mógłby wyważyć te drzwi. // Mieczem da radę? xD //Troyus
Był wielce zdumiony tym jak ludzie potrafią być bogaci. Rozdziawił usta jak jakiś debil(którym zresztą jest), po czym uśmiechnął się jeszcze głupiej.
‐ No ten no… Jam je Troyus, cholera nazwisko… Pominiemy panocki ten punkt? Pochodzę z… W sumie to też wejśmy i łomińmy. Status społęczny… A co to? I ten no… My tak ło w łokolicy bylim to myśmy postanowilim przybyć do tego bogatego i zancego miasta! -
Rafael_Rexwent
Kuba1001 pisze:
Rafael:
‐ Hmmm… Dobre pytanie. Właściwie to nie, jestem podróżnikiem i podróżnikiem pozostanę, a więc pewnie znów ruszę w trasę, nie wiem gdzie dokładnie. Choć prawdopodobnie odwiedzę Fort Kvatch.Rafael
- ‐ Ja gdzieś w głębi serca czuję, że powinienem kiedyś poszukać dawnej przyjaciółki. Ale zawsze coś staje na przeszkodzie i nadal nie mam o niej żadnych wieści. Nawet nie mogę powiedzieć z czystym sercem, że żyje. *
-
-
Kuba1001
Max:
Lochy w koszarach? Nie.
Vader:
Udało się. Trafiłeś do dość skromnego przedpokoju, którego jedynym umeblowaniem były drzwi na wprost Ciebie, dwie ławki stojące naprzeciw siebie, pod ścianami, i jakaś roślina doniczkowa w rogu.
Rafael:
‐ Przyjaciółka? ‐ spytał, niemalże jednocześnie unosząc brwi i kąciki warg w lekkim uśmiechu.
Wiewiur:
‐ No… Tak. Teoretycznie.//Nie.//
Nie ma tu nic takiego.Strażnik pokręcił z rezygnacją głową i wpuścił Was, mamrocząc coś o wsiowych głupkach.