Miasto Gilgasz.
-
-
wiewiur500kuba
Gdurb
‐ Nie znacie kogoś, kto mógłby wiedzieć?Tarn
To teraz wyważyć ostatnie drzwi.Troyus
No co za skandal! Cóż to się tutaj odprawia?! Jeden człowiek handluje tym wszystkim?! Toż to nie do pomyślenia! To znaczy, że ma on władzę! Ma on wszystkie warzywa, czyli może rządzić warzywnym rynkiem, nie dając szansy innym handlarzom, którzy chcieliby wejść na ten przykład z ziemniakami! Podszedł niechętnie do tegoż panocka, gdyż sprzedawał on Boski Pokarm.
‐ Dzieńdobreż, chciałbym kupić to pomarańczowe warzywo rozkoszy. To warzywo, które spełnieniem niejednej żywej istoty jest. Mógłbym ja żem wiedzieć ileż to tenże pokarm mógłby kosztować? -
-
opliko95
Kuba1001 pisze:Opliko:
Droga szczególnie długa nie była, więc szybko znalazłeś się na nadbrzeżu, a to pozwoliło Ci stwierdzić, że owe morze jest o wiele, wiele większe od każdego jeziora, jakie w życiu widziałeś, a może i nawet od nich wszystkich razem wziętych.‐Wow. Jest zdecydowanie większe niż myślałem. Widziałaś kiedyś coś takiego?
-
Kuba1001
Opliko:
Nie spojrzała na Ciebie, a nawet nie odpowiedziała, tak zaabsorbowana widokiem i pięknem tego miejsca.
Taczka:
//No widzi. Czyli opłaci Ci się zabicie go :V//
O dziwo, tym razem nie tylko trafiłeś, ale zatopiłeś go głęboko w jego dłoni, niemalże na wylot.
Vader:
O wiele bardziej niż Tobą, zainteresowany był parą Elfek, z którymi prowadził obecnie rozmowę.
Max:
‐ Maga Bólu ściągniemy później, bo teraz milczy jak zaklęty.
Wiewiur:
‐ No znaczy wiesz, niby Magię zwalcza się Magią, są tej jakiejś artefakty i tym podobny szajs, ale ja temu nigdy specjalnie nie ufałem… Jestem prostym człowiekiem, to nie dla mnie.Poprawka: Teraz tylko nie spłonąć żywcem, bo kobieta znów się Tobą zainteresowała.
‐ Że marchew? ‐ spytał zdziwiony, jedną dłonią drapiąc się po głowie, a drugą na owe warzywo wskazując.
-
-
wiewiur500kuba
Gdurb
‐ Czyli nie znacie żadnego Maga, który byłby w mieście?Tarn
Można dokładniej? Rzuciła w niego kulą ognia, czy po prostu widział jak schodziła ze schodów?Troyus
‐ Tak, mości panocku, właśnie o tym rozprawiam. Kupiłbym tego ze sztuk cztery i zapłacił uczciwie, po czym nakarmiłbym tym swego wierzchowca, którego każdy chciałby mieć. -
-
-
Kuba1001
Max:
‐ Byk z brązu? Że co, ku*wa?
Taczka:
//Będą dobre fanty, zobaczysz.//
I tym razem zablokował, a także postanowił iść za ciosem i wyrwać Ci Twoją broń. O ile mu się to udało, to stracił też przy okazji własną.
Vader:
To już Ci się udało bez problemów.
Wiewiur:
‐ Ja kojarzę dwóch: Jeden kiedyś uczył tutaj Magii, ale gdzieś wyjechał, a drugi pływa razem z nami.To drugie, choć poza ty, że schodziła, to też widać, iż wymawiała jakieś zaklęcie.
Kupiec pokiwał głową i wręczył Ci co lepiej wyglądające warzywa.
‐ To będzie cztery sztuki srebra. -
wiewiur500kuba
Gdurb
‐ Jakiej magii używa?Tarn
Poszukał jakieś kryjówki.Troyus
‐ Ależ proszę, o szlachetny ciężko pracujący panocku.‐ Sięgnął do mieszka i wręczył sprzedawcy tyle ile chciał, po czym wziął boską moc uwięzioną pod postacią marchewki, dzięki której Havir pośle go i na drugi koniec świata! -
-
-
-
Kuba1001
Wiewiur:
‐ Powietrza i Wody. A co?Tak na szybko to możesz uciec tylko do jednego z dwóch otwartych uprzednio pomieszczeń.
Kupiec podziękował i schował monety do sakiewki, a Tobie nie pozostaje nic innego, jak tylko wrócić do swego rączego osł… rumaka. Tak, rączego rumaka.
Max:
‐ Yyy… No dobra, więc jak Mag nic nie zdziała to poślemy po Ciebie, zgoda?
Taczka:
//No to jest właśnie jeden z tych fantów.
I w ogóle jak mam rozumieć “metalowe przyczepienie na sztylet”?//
Vader:
No niekoniecznie, bo już po kilkunastu minutach coś się stało, a mianowicie karczmarz wrócił do pracy, więc masz w końcu okazję coś zamówić. -
-
wiewiur500kuba
Gdurb
‐ Myślicie, że podołałby jakoś tej kobiecie, co to w sekundę potrafi zmienić położenie?Tarn
Zamknął drzwi do jednego pomieszczenia, samemu uciekając do drugiego. // losowo, wybierz pomieszczenie do którego uciekł :v //Troyus
Wrócił więc w te pędy do swojego kochanego rumaka, który pewno już się doczekać nie może sowitej nagrody za wykonanie tak ciężkiego zadania, jak wożenie go na swoim grzbiecie. Podszedł do niego i wręczył mu to soczyste warzywo przyjemności, warzywo zdolne ukoić nerwy, i leczyć rany każdego kto tylko to spróbuje. -
-
-