Miasto Gilgasz.
-
Kuba1001
Opliko:
Nie spojrzała na Ciebie, a nawet nie odpowiedziała, tak zaabsorbowana widokiem i pięknem tego miejsca.
Taczka:
//No widzi. Czyli opłaci Ci się zabicie go :V//
O dziwo, tym razem nie tylko trafiłeś, ale zatopiłeś go głęboko w jego dłoni, niemalże na wylot.
Vader:
O wiele bardziej niż Tobą, zainteresowany był parą Elfek, z którymi prowadził obecnie rozmowę.
Max:
‐ Maga Bólu ściągniemy później, bo teraz milczy jak zaklęty.
Wiewiur:
‐ No znaczy wiesz, niby Magię zwalcza się Magią, są tej jakiejś artefakty i tym podobny szajs, ale ja temu nigdy specjalnie nie ufałem… Jestem prostym człowiekiem, to nie dla mnie.Poprawka: Teraz tylko nie spłonąć żywcem, bo kobieta znów się Tobą zainteresowała.
‐ Że marchew? ‐ spytał zdziwiony, jedną dłonią drapiąc się po głowie, a drugą na owe warzywo wskazując.
-
-
wiewiur500kuba
Gdurb
‐ Czyli nie znacie żadnego Maga, który byłby w mieście?Tarn
Można dokładniej? Rzuciła w niego kulą ognia, czy po prostu widział jak schodziła ze schodów?Troyus
‐ Tak, mości panocku, właśnie o tym rozprawiam. Kupiłbym tego ze sztuk cztery i zapłacił uczciwie, po czym nakarmiłbym tym swego wierzchowca, którego każdy chciałby mieć. -
-
-
Kuba1001
Max:
‐ Byk z brązu? Że co, ku*wa?
Taczka:
//Będą dobre fanty, zobaczysz.//
I tym razem zablokował, a także postanowił iść za ciosem i wyrwać Ci Twoją broń. O ile mu się to udało, to stracił też przy okazji własną.
Vader:
To już Ci się udało bez problemów.
Wiewiur:
‐ Ja kojarzę dwóch: Jeden kiedyś uczył tutaj Magii, ale gdzieś wyjechał, a drugi pływa razem z nami.To drugie, choć poza ty, że schodziła, to też widać, iż wymawiała jakieś zaklęcie.
Kupiec pokiwał głową i wręczył Ci co lepiej wyglądające warzywa.
‐ To będzie cztery sztuki srebra. -
wiewiur500kuba
Gdurb
‐ Jakiej magii używa?Tarn
Poszukał jakieś kryjówki.Troyus
‐ Ależ proszę, o szlachetny ciężko pracujący panocku.‐ Sięgnął do mieszka i wręczył sprzedawcy tyle ile chciał, po czym wziął boską moc uwięzioną pod postacią marchewki, dzięki której Havir pośle go i na drugi koniec świata! -
-
-
-
Kuba1001
Wiewiur:
‐ Powietrza i Wody. A co?Tak na szybko to możesz uciec tylko do jednego z dwóch otwartych uprzednio pomieszczeń.
Kupiec podziękował i schował monety do sakiewki, a Tobie nie pozostaje nic innego, jak tylko wrócić do swego rączego osł… rumaka. Tak, rączego rumaka.
Max:
‐ Yyy… No dobra, więc jak Mag nic nie zdziała to poślemy po Ciebie, zgoda?
Taczka:
//No to jest właśnie jeden z tych fantów.
I w ogóle jak mam rozumieć “metalowe przyczepienie na sztylet”?//
Vader:
No niekoniecznie, bo już po kilkunastu minutach coś się stało, a mianowicie karczmarz wrócił do pracy, więc masz w końcu okazję coś zamówić. -
-
wiewiur500kuba
Gdurb
‐ Myślicie, że podołałby jakoś tej kobiecie, co to w sekundę potrafi zmienić położenie?Tarn
Zamknął drzwi do jednego pomieszczenia, samemu uciekając do drugiego. // losowo, wybierz pomieszczenie do którego uciekł :v //Troyus
Wrócił więc w te pędy do swojego kochanego rumaka, który pewno już się doczekać nie może sowitej nagrody za wykonanie tak ciężkiego zadania, jak wożenie go na swoim grzbiecie. Podszedł do niego i wręczył mu to soczyste warzywo przyjemności, warzywo zdolne ukoić nerwy, i leczyć rany każdego kto tylko to spróbuje. -
-
-
-
Kuba1001
Opliko:
‐ Dopiero teraz? ‐ spytała ze śmiechem. ‐ Ja miałam takie przeczucie od kiedy znalazłam się na szlaku.
Taczka:
//Teraz łapię.//
O dziwo, trafiłeś i z pewnością nabiłeś mu sporego guza, a i jęk bólu, jaki z siebie wydał, mówi sam za siebie.
Vader:
‐ No witam, witam. ‐ odrzekł i zmierzył Cię wzrokiem. ‐ Podać coś?
Max:
‐ Dopóki Mag nie przyjedzie, musi być w jak najlepszym stanie, jasne?
Wiewiur:
‐ Jeśli zapewnisz mu odpowiednią motywację to… Chyba tak.I znów wróciłeś do salonu, zamykając za sobą drzwi. Ale czy na pewno wystarczą, aby ją zatrzymać?
Tym poetyckim akcentem zakończyłeś swą eskapadę z marchwią, a i osioł był zadowolony z posiłku. Niestety, Twój towarzysz, który właśnie do Ciebie podchodził, nie wyglądał na szczęśliwego, a wręcz przeciwnie.
-
-
wiewiur500kuba
Gdurb
‐ Złoto wystarczy?Tarn
Rozglądnął się za jakimś oknem, innymi drzwiami, czy czymś podobnym.Troyus
Szczęścia Havira stoi u niego wysoko, lecz szczęście jego towarzysza jeszcze wyżej. Podszedł więc on do swego towarzysza wiernego i rzekł mu:
‐ A niechże, Sanczo, co żeś się Tobie stało?! Przecieższe//Tworzę nowe słowa :v // jest najmężniejszy z mężnych, to ludzie powinno tak wyglądać kiedy tylko Ciebie ujrzą. -