Miasto Gilgasz.
-
-
-
Taczkajestfajna
Alek
‐Kilkadziesiąt lat temu znalazłem tą maskę w jakichś ruinach albo czymś podobnym, dokładnie już nie pamiętam. Czasem jest dość przydatna.Bredan
Dał Hobbitowi podaną przez niego sumę, zabrał pudełko i wyszedł żegnając się równocześnie. Wrócił do domu i sprawdził, czy jego przyjaciel nadal tworzy eliksiry. -
Kuba1001
Max:
//Jasne.//
Szarży się co prawda nie obawiał, ale Twój cios zablokował już ze sporym trudem.
Vader:
Marynarze pokiwali głowami i ruszyli do swych zajęć, a po chwili bryg ruszył w podróż do Hunder.
//Zmiana tematu. Zacznę, gdy będziesz na miejscu.//
Taczka:
‐ Powiedzmy, że Ci wierzę. Wypływamy dziś wieczorem lub jutro rano, także bądź gotów, bo nie będę czekał na jednego spóźnionego ochotnika, gonią mnie terminy.Wszystko poszło sprawnie, zaś Krasnolud obecnie pił nieco inny eliksir, czyli piwo, gdyż jego dzieło gotowało się i nie wymagało jego dalszej obecności, może poza zamieszaniem w kotle od czasu do czasu.
-
-
-
-
Kuba1001
Max:
Wybronił cios tarczą i sam pchnął własnym ostrzem w kierunku Twojej szyi.
Rafael:
Więcej niż strażników było marynarz i gapiów, acz owszem, znalazłeś sporo żołnierzy kręcących się po okolicy w parach lub trójkach oraz spory oddział trzy trapie prowadzącym na pokład.
Taczka:
‐ Okaże się za… ‐ powiedział i zamyślił się na chwilę, obliczając coś w pamięci. ‐ Osiemnaście godzin. Mniej więcej.No cóż, na rynku jej nie kupisz, więc lepiej poszukać u jakiegoś Alchemika, tudzież szemranego typa, który może takową dysponować.
-
-
wiewiur500kuba
Kuba1001 pisze:Wiewiur:
Byłoby dziwnie, gdyby nie z kamienia. Och, faktycznie: Z kamienia.Zależy co ma dokładnie na myśli, bo takich przedmiotów jest sporo.
‐ Jeśli chcecie posłuchać to będziecie musieli zostać, to materiał na dłuższą historię. ‐ odparł, puszczając Cię, acz z szczypcami w gotowości do walki.
Gdurb
No głównie jakieś narzędzia.Tarn
I tak siedział sobie w więzieniu i czekał.[bTroyus[/b
‐ I tak mi się wydaje, miłościwy Panie że w mieście co robić nie będziem miał więc i mogę ja posłuchać historyi/historyji//Pewnym nie jestesm.// Twej. I tak tylko jeszcze by pewnym być zadam zapytanie. Jesteś ogólnie do tłuszczy pokojowo nastawiony? -
-
-
Kuba1001
Max:
Wszystko się powiodło, a on sam się przewrócił, gdy próbował uniknąć Twojego ciosu i podskoczył, upadając. Po tym wszystkim podniósł dłonie w geście kapitulacji, opuszczając broń.
Rafael:
‐ I…? ‐ spytał jeden, drugi zaś szturchnął go łokciem w bok.
‐ To pieczęć Cesarstwa, głąbie. ‐ dodał i odsunął się tak, abyś mógł wejść po trapie na pokład.
Taczka:
‐ Jestem prostym Krasnoludem. Znam proste Krasnoludy: Wojowników, pijusów, najemników, bandytów i innych takich. Skąd mam wytrzasnąć nagle podróżnika, wynalazcę, odkrywcę czy kogokolwiek innego?Sklep znalazłeś dość szybko, zaś siedzący za ladą Hobbit przywitał Cię uprzejmym skinięciem głowy.
‐ Coś podać?
Wiewiur:
‐ Pomóż mu się wyplątać. ‐ odparł, wskazując na Twego towarzysza, a sam skierował się w miejsce, z którego przyszedł, aby później zabrać stamtąd dorodnego dzika, którego pozbawił takich szczegółów jak wnętrzności, kończyny, głowa, skóra i tym podobne, zostawiając jedynie mięso. Od razu skierował się z nim do ogniska.Trzeba by zgarnąć tego sporo, a ponadto nie tylko jakieś szczypce i młoty, ale też najpewniej jakieś kowadło.
‐ A Ciebie za co wsadzili? ‐ usłyszałeś zza ściany głos jakiegoś mężczyzny, który po wypowiedzeniu pytania natychmiast zaniósł się kaszlem.
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Max:
//Wykrakałeś.//
‐ Uznanie i kolejna historyjka do opowiedzenia przy piwie po robocie. No zejdź wreszcie. ‐ rzekł strażnik, siląc się na cierpliwość, żeby samemu Ciebie nie zrzucić.
Rafael:
Zobaczyłeś pokład główny typowego okrętu wojennego sporych rozmiarów, acz dalsze oględziny utrudniały grupki rojących się po pokładzie marynarzy i żołnierzy.
Taczka:
‐ No to źle pan trafił, to legalny sklep, nie sprzedaję tu czegoś… Takiego. ‐ warknął Hobbit z miną godną wściekłego Hobbita.‐ Jak kiedyś ich spotkam to nie ma problemu.
-