Miasto Gilgasz.
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Max:
//Tak, zdaję sobie sprawę, ale nie chciałem stopować akcji, i tak nie wypłyniecie bez pełnego składu.//
‐ Piję co dwa lub trzy dni, więc kiedy indziej też możesz.
Taczka:
Nie odpowiedział, ale gestem nakazał Ci iść za sobą.‐ Och, znowu pan? ‐ spytał, tym razem o dziwo niezajęty jedzeniem. ‐ Czegoś tym razem potrzeba? Czy może tamte składniki były przeterminowane?
Wiewiur:
W końcu możesz podejść do kapitana i porozmawiać, bo tamten mężczyzna stamtąd odszedł.Byłoby to więcej niż problematyczne, ale próbować warto.
‐ Nie, nie zawsze. Może w wypadku takich powszechnych tak, ale ja jestem tak jakby… Wyjątkowy.
Ekspedycja:
No cóż, jako iż część członków ruszyła w kierunku okrętu flagowego, wypadałoby także iść z nimi, prawda?
A tak poza tym to spokojnie trafiliście na pokład pełen uwijających się marynarzy, którzy chcieli chyba jak najszybciej wypłynąć.
//To też odpis dla Ciebie, Rafael, uznaję że już wszyscy wleźliście na pokład, bo nie macie za bardzo wyboru.
Abby, spokojnie, masz go gdzieś pod ręką.// -
-
-
wiewiur500kuba
Gdurb
Podszedł więc do kapitana.
‐ Gdzie mógłbym dać mój sprzęt?Tarn
No to spróbował zasnąć.Troyus
‐ A mógłbyś zacny panie rzec dlaczegóż to jesteś Ty wyjątkowy?Sh’arghaan
No to ruszył na flagowca i kiedy już się na nim znalazł zajął jakieś wolne miejsce i stał z założonymi rękoma. -
-
-
Rafael_Rexwent
Aver
Rozejrzał się wokół w poszukiwaniu uzbrojenia artyleryjskiego. Jeśli ją znajdzie to znaczy, że okręt nie ma pokładu artyleryjskiego. Jeśli jednak nie będzie żadnej balisty albo skorpiona to może to oznaczać, iż Cesarstwo albo zrobiło zacną, wyspecjalizowaną jednostkę, albo pojechało po kosztach i w ogóle zajumało uzbrojenie. -
-
-
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
Długiej drogi nie miałeś, więc trafiłeś do małej i niezbyt wygodnej kajuty, gdzie miałeś do dyspozycji tylko pryczę, stolik i kufer. Lepsze to niż nic, nie?‐ Wszystko. ‐ pokiwał głową po chwilowym zlustrowaniu listy składników. ‐ Ale niewiele, dość trudno je zdobyć, więc i cena będzie spora.
Max:
Był to postawny facet, a na dodatek chyba skończył pracę, gdyż znalazłeś go bez problemów.
Wiewiur:
‐ Na chwilę obecną? Do ładowni. ‐ odparł, a po chwili dodał: ‐ Później może zorganizuję coś innego, ale chciałbym odpłynąć jak najszybciej, a po drodze czasu będzie aż nadto.Nie udało się, było zbyt wilgotno, brudno no i śmierdziało. Ale na szczęście (lub wręcz przeciwnie) pojawił się jeden ze strażników, który otworzył drzwi od celi i wszedł do środka, zakładając Ci kajdany i wypychając z pomieszczenia.
‐ Nieistotne. ‐ powiedział, najwidoczniej zbyt zmęczony rozmową z Tobą i wskazał Wam ludzką ręką na upieczone mięso, sam zresztą zajął się kawałkiem.
Ekspedycja:
Cóż, okręt był solidnie wykonany i dobrze uzbrojony, bo w balisty, skorpiony oraz małe i zwykłe katapulty. Poza tym kręciło się po nim wielu żołnierzy Cesarstwa, a jeszcze więcej różnorakich marynarzy, z których to każdy wyglądał jak najprawdziwszy wilk morski, z gatunku tych, co są w stanie przegryźć gardło rekinowi.
Poza tym niektórzy dostrzegli kilka znajomych twarzy, przykładowo kapitan, który powinien objąć dowodzenie nad tym okrętem swoje dwie magiczne towarzyszki, zaś kapitan armii cesarskiej spostrzegł dwóch czy trzech znajomych z wojska, choć była to raczej znajomość przelotna.
W wypadku pozostałych… No cóż, warto byłoby jakoś relacje z innymi nawiązać, nie? -