Miasto Gilgasz.
-
-
-
-
-
Kuba1001
Max:
To drugie przyszło szybciej, gdyż w końcu nie wytrzymał i przestał blokować Twoje ciosy.
‐ Masz bardzo prostą technikę… Nie miałeś wcześniej broni w rękach czy co?
Wiewiur:
Rzeczywiście, było całkiem spore, bo musiało pomieścić też całą nagrodę.Jakiś bandyta lub inny rzezimieszek grasujący w mieście czy też poza nim?
‐ Naprawdę tego chcecie? Nie nawykłem do towarzystwa, a i Was nie będą zbyt radośnie witać, gdy zostaniecie zauważeni w moim towarzystwie.
Ekspedycja:
Kazute:
Było tam, gdzie zawsze, czyli na czubku najwyższego z masztów.
Abby:
Krasnoludowi nie trzeba było dwa razy powtarzać, toteż już pognał trapem na brzeg.
Vader:
Eleganckie i przestronne lokum, właściwie to było pierwszym tak luksusowym, w jakim przychodzi Ci spędzać noc, a właściwie to wiele nocy, w końcu nawykłeś bardziej do koszarowych klitek lub obozowania pod gołym niebem, prawda?
Bulwa:
Można śmiało powiedzieć, że tak eleganckiej kwatery nigdy nie miałeś w całym swoim życiu. Ba, ktoś chyba nawet pomyślał o Twoich towarzyszkach, gdyż łóżko było znacznie większe, niż jak na ludzkie standardy.
Wiewiur:
Nic ciekawego nie było, acz podsłuchiwanie rozmów również słabo wychodziło, bo marynarze byli pracowali w milczeniu, jak to na okręcie. -
-
wiewiur500kuba
Gdurb
No to teraz wziął jakiś talerz czy inny szajs i poszedł po jakieś jedzenie…Tarn
Wolałby w mieście…Troyus
‐ To zawsze możemy my zrobić tak, że Ty będziesz tutaj, my w mieście po zlecenia, z Tobą je wykonujemy i kupujemy coś dla siebie i Ciebie, genialne, nie?Sh’arghaan(Ekspedycja)
A jest gdzieś na tym statku grupa która rozmawiałaby? Zero, nie ma w ogóle? W takim razie zaczął szukać swojej kajuty… -
-
-
-
-
Kuba1001
Max:
‐ Źle, bo może i szeregowego trepa lub prostego rabusia powalisz, ale przeciwko bardziej wymagającemu przeciwnikowi nic nie zdziałasz.
Taczka:
//Wybacz, nie zauważyłem.//
Miałeś ich bardzo dużo, jedne traktowały w ogóle o artefaktach, a inne były spisem kilku lub kilkunastu jakichś konkretnych, a nawet o jakimś pojedynczym.Cóż, kolacja w kambuzie, właśnie to. W sumie zacząłeś być głodny, a więc wypada zająć jakieś miejsce i wziąć się za posiłek.
Wiewiur:
Najpierw to musiałeś zająć jakieś wolne miejsce na jednej z czterech długich ław, przy jednym z dwóch dużych stołów, gdzie już czekał komplet naczyń i sztućców, aby tam wyczekiwać posiłku.W sumie lepiej, tutaj dawali nagrodę za jakieś indywidualne cele… Na przykład dwieście pięćdziesiąt złota za jakiegoś Ponurego Opoja.
‐ W sumie… Tak, mógłbym się zgodzić. ‐ odparł, wracając do posiłku.
Ekspedycja:
Bulwa:
Jak na okręt flagowy przystało, był on silnie, acz nie jakoś oszałamiająco, uzbrojony: dwie katapulty (na głównym pokładzie, po jednej na rufę i dziób), trzydzieści balist (po piętnaście na dolnym pokładzie) i dwadzieścia skorpionów (rozstawionych na burtach, równomiernie wokół całego okrętu, aby skutecznie odpierać wrogi abordaż lub wspierać własny).
Max:
Znalazłeś tam magazyny żywności i innych towarów, kwatery wspólne zwykłych marynarzy, jakiś pokój, w którym zapewne odpoczywali, acz był zamknięty na cztery spusty, a także stanowiska artyleryjskie dla trzydziestu balist.
Abby:
Szczęśliwie tłum był mały, a on wmaszerował do pierwszej z brzegu, także jakoś go nie zgubiłeś.
Vader:
Rozgościłeś się, a jeśli chodzi o sprzęt to wymaga tylko powierzchownego wyczyszczenia, pył i inny brud podczas długiej drogi do Gilgasz zrobił swoje, nawet mimo regularnego czyszczenia.
Kazute:
Na chwilę obecną? Nie.
Wiewiur:
Nie musiałeś, gdyż byli jacyś rozmawiający, którzy mieli przerwę, odwalili swoją część roboty lub byli zwyczajnie starsi stopniem. -
wiewiur500kuba
Gdurb
Przeżyje chyba ten dzień bez posiłku, wolałby nie sprawdzać jak te ławy na niego zareagują… Opuścił więc pomieszczenie i zaczął spacerować po pokładzie…//Nie powinno być osobnego tematu od statków? ;‐; //Tarn
Można coś więcej o zleceniu na Opoja?Troyus
Bohater był rad niezwykle z tego iż ktoś do niego dołączy z własnej woli! Niezwykle ucieszony tą myślą również wznowił swój posiłek…Sh’arghaan(Ekspedycja)
Mógłby stanąć gdzieś z oku by móc ich spokojnie podsłuchać? -
-
-
maxmaxi123
Romanow
‐ Lo ponie, to tutoj żyje coś gorszygo łod hołoty?
Spytał się, będący pełen zdziwienia, jak to potężny muszą być tutaj ludzie. Może nawet tak groźni jak Bańko Srogi*?Hyun
Coś mało tego było i spodziewał się czegoś więcej. To w takim razie zaczął szukać kuchni, bo w końcu jakaś musi tu być.*‐ jedna z postaci, z opowiadanych mu bajek. Bańko był leniem, obżartuchem i lubił gnębić małe dzieci. Do tego dobrze władał bronią, to jest, znał pojęcie blokowania, jak i parę innych podstaw walki bronią białą. W sumie, co się dziwić?Postać wymyślona przez wiśniaków, aby wzbudzać u innych odrazę do tego typu osobników, przez co już niejednokrotnie dzieci bały się swoich ojców. Po tym, jak dzieci chciały masowo uciec, zaniechano opowiadania tej bajki.
-
-
-
Kuba1001
Max:
‐ Nie wiem o kogo Ci chodzi, ale tak, znalazłoby się tutaj sporo groźnych rzezimieszków, a do tego więcej niż myślisz.
Wiewiur:
//Jeszcze za daleko nie odpłynęliście, później.//
Przyszło Ci spacerować prawie że samotnie, poza Tobą na pokładzie było tylko kilku ludzi plus marynarz na bocianim gnieździe.Przyprowadzić go żywego lub martwego do siedziby miejskiej straży, można go znaleźć w karczmie “Mordownia.” Do tego można było go poznać po tym, że był Krasnoludem o czarnej brodzie, bokobrodach, wąsach i włosach oraz pancerzu tego samego koloru.
We trójkę szybko pozbyliście się mięsa, a przynajmniej tego, które zostało przeznaczone na posiłek, gdyż resztę Mutant zostawił na drogę.
‐ Więc… Co teraz? ‐ spytał, mając pewnie na myśli Wasze zlecenie, które na niego wzięliście, a nie podróż.
Taczka:
Cóż, takiej nie było, bo po co ją pisać? Przecież w ciągu kilku miesięcy lub lat będzie nieaktualna, a większość osób mając wiedzę o położeniu takowych wykorzystałaby ją we własnym celu.Wszystkie były tak samo zatłoczone, ale kilka miejsc pozostało wolnych. Tak czy inaczej, na kolację otrzymaliście nieco kanapek i jajecznicę na boczku.
Ekspedycja:Max:
Fachowo nazywało się to kambuz, niemniej udało Ci się ją znaleźć. Tylko w sumie po co?
Wiewiur:
Mógł, ale było to dość problematyczne, bo takiego smoczego cielska dość trudno nie zauważyć.
Vader:
Po chwili została doprowadzona do należytego porządku.
Abby:
Wkrótce wkroczyłeś do typowej karczmy portowej: Woń słonej wody morskiej mieszała się z potem, tytoniem i alkoholem, a klientela to głównie marynarze z różnych statków i okrętów, czasem jacyś najemnicy, a do tego obsługa karczmy w postaci kelnerek, kucharzy, barmana i tym podobnych.
Kazute:
Nie tylko łatwo, ale i efektywnie. Niemniej, trafiłaś na miejsce bez problemów, miałaś stąd doskonały widok na rozciągające się w dole miasto, morze i liczne statki oraz okręty. -