Miasto Gilgasz.
-
Kuba1001
Taczka:
Cóż, na pewno, ale najwidoczniej nikt nie ma zamiaru otwarcie się z tym afiszować i lepiej byłoby załatwić sprawę nieco dyskretniej.
Max:
Ponownie się udało, ale kolejnego ciosu nie zdążyłeś uniknąć… A właściwie to ciosu, gdyż jeden miał za zadanie Cię zmylić, a to dopiero drugi posłał Cię na ziemię.
Wiewiur:
Niezbyt.//Osła, nie konia.//
Stał tam, gdzie go zostawiłeś, skubiąc sobie trawę, podobnie jak rumak Sanczo. -
-
wiewiur500kuba
Tarn
Podszedł do barmana.
‐ Zgaduję że często się tu po mordach leją… Jak reszta dookoła na takie coś reaguje?Troyus
//Ja tę postać z Don Kichote’a zerżnąłem xD Sanczo miał osła, Troyus prawie na pewno konia ;‐; Ale mogę się mylić ;‐; Mniejsza, będę to nazywał rumakiem i kij.//
Ależ on pięknie, majestatycznie i z wdziękiem się pożywiał. Grzech takiemu cudowi natury przeszkodzić w wykonywaniu tak pociągającej czynności, ale cóż… Obowiązki wzywają! Dosiadł swojego wierzchowca! Oj, jak tutaj na jego grzbiecie cudownie było! Zaraz będzie mógł poczuć ten wiatr we włosach i zobaczyć rozmywający się dookoła świat podczas gdy jego dziki ogier ruszy z miejsca z prędkością światła! Skierował go w stronę miasta i tylko czekał na te niezapomniane chwile na jego grzbiecie w drodze do miasta! -
-
Kuba1001
Taczka:
Kilku pijanych marynarzy, ale wracali na okręt. Dopiero po chwili dołączył do Ciebie mężczyzna, człowiek w ciemnych szatach i szczątkowym pancerzu, uzbrojony w dwa sztylety i wielką kuszę, którą właśnie oparł o bruk.
Max:
Udało się, acz nie zdało się to na wiele, bo grzmotnięciem laską o ziemię skończył trening.
‐ Wychodzi na to, że wszystko jest tak, jak mówiłem: Byle jakiego bandytę załatwisz, ale z kimś lepszym możesz mieć spore problemy.
Wiewiur:
//Nazywałeś osła rumakiem, ale nie czyni go to automatycznie koniem.//
Twój dzielny wierzchowiec wlókł się niemiłosiernie, podobnie jak ten Sanczo, ale zdołaliście na nich wrócić do miasta.
‐ Co teraz? ‐ spytał Twój kompan, gdy już byliście w środku.‐ Zależy kto i kogo. ‐ odparł tamten, nie przerywając przecierania i tak brudnego kufla.
-
-
wiewiur500kuba
Tarn
‐ Jak ktoś bez przydupasów dostaje po mordzie, no na przykład ten‐ wskazał Opoja‐ to ktoś obcy przybiegnie mu na ratunek?Troyus
// To dlatego tak opisywałem tego rumaka ;‐; Bo to osioł byłK//
‐ Szukać zleceń drogi Sanczo. Jak myślisz, mają tutaj tylko jedną Tablicę z owymi zleceniami? // Czy jakbym dążył do spotkania mych postaci, zezwoliłbyś na to? :v // -
-
Kuba1001
Max:
‐ Poznałem Twoje możliwości, na dziś wystarczy. Spotkamy się jutro, o tej samej porze… Do tego czasu możesz trenować lub odpoczywać, to bez różnicy.
Taczka:
‐ Wiem coś o złocie, a mianowicie to, że go potrzebuję, więc mam gdzieś czy chcesz artefaktu, głowy jakiegoś barona na srebrnej tacy czy prywatnego zbira.
Wiewiur:
//Ta, to nie byłaby pierwsza taka akcja.//
‐ Cała karczma i jeszcze trochę, a gdyby nie to, że jesteś moim potencjalnym klientem to sam bym Ci kufel na łbie rozbił. Zamawiasz coś czy wychodzisz?‐ To duże miasto, ale można poszukać dalej na tej samej. ‐ odparł Twój kompan i tam też się udał.
-
-
-
-
Kuba1001
Max:
//Niby co?//
W owej najbliższej karczmie poznałeś tego samego strażnika, który zaoferował Ci wspólne picie. W sumie dobrze się złożyło, bo picie w samotności jest jak sranie w towarzystwie, prawda?
Taczka:
Poklepał swoją kuszę.
‐ To nie jakaś zabaweczka dla młokosa, przebije każdy pancerz, a nawet zaklęcie Kamiennej Skóry. Poza tym zabiłem z niej samego Serce. Może strzałem w plecy, gdy walczył z kimś innym, ale zabiłem. Mógłbym też poderżnąć Ci gardło siedem razy w ciągu wypowiadania tych zdań. Wystarczy?
Wiewiur:
‐ Sam go spytaj, to żyjąca legenda jest. ‐ odparł i postawił przed Tobą kufel pełen piwa. ‐ Dwa złota.Trafiliście pod tablicę ogłoszeń, Sanczo próbował sam czegoś się z niej dowiedzieć, acz szło mu to trochę opornie.
-
-
-
-
Kuba1001
Max:
//Teoretycznie raz, ale ta postać to prosty chłop, nie wymagam od niego wiele na poziomie intelektualnym, więc może myśleć, że wygrał dwa razy.//
Wzruszył ramionami, bo odpowiedź była w sumie niepotrzebna, a Ty ten napój bogów, jakim jest piwo, po chwili poznałeś bez większych problemów.
Taczka:
‐ Idę o zakład, że po drodze przydadzą Ci się moje umiejętności, bo żaden artefakt nie jest pozostawiony ot tak, żeby ktoś go sobie zabrał.
Wiewiur:
Bandyci mnożyli się wokół Gilgasz na potęgę, za dostarczenie ich żywych lub głów martwych płacono na miejscu i w złocie.‐ Po kiego? ‐ spytał, dopijając swoje piwo i odstawiając na bok kufel. ‐ Jakoś Cię nie kojarzę.
-
wiewiur500kuba
Tarn
‐ Widzisz i ja nie kojarzę Ciebie. Więc chciałbym się czegoś o Tobie dowiedzieć, ponoć żywą legendą jesteś, ciekawi mnie czym sobie na to miano zasłużyłeś.Troyus
Wziął więc jak najwięcej listów gończych, polecił to samo swemu wiernemu i oddanemu towarzyszowi i dosiadł swego dzielnego rączego rumaka i ruszył do dziczy do nowo poznanego koleżki. -
-