Miasto Gilgasz.
-
-
Kuba1001
Ether:
//Znowu…//
I tym sposobem opuściłeś Gilgasz.
//Zmiana tematu, napiszę gdy będziesz na miejscu.//
Taczka:
Stał tam ten sam najemnik, opierając o ziemię swoją dwuręczną kuszę, a z nim Nord uzbrojony w jeden topór dwuręczny o dwóch ostrzach i dwa topory jednoręczne, także o dwóch ostrzach, oraz sporej tuszy mężczyzna bez uzbrojenia, choć jakby się zastanowić to ma go całkiem sporo: Patelnia, tasak, nóż i inne takie…
Max:
Szlachcic, czy strażnik, na jedno wychodzi, ale żarł tak jak pospolity chłop, więc pod tym względem od niego nie odstawałeś. Niemniej, widać że był głodny, bo dość szybko uporał się ze swych posiłkiem.
Wiewiur:
Para kręciła się po okolicy, rozmawiając o czymś i wypatrując potencjalnych przestępstw, bandytów i tym podobnych,Prawdopodobnie tak, ale w końcu go dognał, gdy ten zatrzymał się w zaroślach, kucając aby zmniejszyć swoje i tak ogromne gabaryty.
‐ Cicho. ‐ szepnął profilaktycznie po Waszym przybyciu, a później dłonią zrobił małą szparę w roślinności, abyście mogli spojrzeć na to, co jest za nią. -
-
-
-
Kuba1001
Max:
‐ Obalę jeszcze jednego lub dwa kufle i wracam do koszar, niby mam jutro nocną zmianę, ale i tak wolę nie być na kacu podczas służby. A co?
Taczka:
‐ Z tego co wiem, to Ty ją masz, a ja zorganizowałem odpowiednią drużynę. ‐ odrzekł najemnik.
Wiewiur:
‐ Obiło nam się o uszy. ‐ powiedział w końcu jeden, choć nie miał na to większych chęci, podobnie jak jego towarzysz.Dzięki temu zobaczyłeś jaskinię, a także sporą część terenu przylegającego do niej, który zabezpieczono prymitywnym ostrokołem. Poza tym dostrzegłeś nieco pasących się na uboczu koni, jakieś wozy i zgraję mężczyzn różnych ras, najpewniej bandytów, o których to Wam chodzi.
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
‐ Jaki statek? ‐ spytał zaskoczony Nord. ‐ W co żeś nas wpakował, Rarth?
‐ Też chciałbym wiedzieć. ‐ powiedział kusznik, wbijając w Ciebie wzrok. ‐ Mówiłeś o artefaktach, nie o statku. A w Verden na pewno jakieś się znajdą.
Max:
‐ Nie wiem… W karty zagraj, albo w kości czy coś. Choć jest jeszcze inna rozrywka, ale to musielibyśmy pójść razem, bo na pewno nie znasz drogi. Co Ty na to?
CC4:
‐ Imię, nazwisko, miejsce pochodzenia, stan społeczny i cel przybycia do miasta? ‐ spytał jeden ze strażników pod bramą, zatrzymując Cię nim wkroczyłeś do miasta.
Wiewiur:
‐ Myślisz, że po co wystawiamy nagrodę za jego głowę? ‐ spytał strażnik. ‐ Nie jesteśmy głupi, lepiej posłać tam jakiegoś łowcę nagród niż strażnika, o takich to zresztą coraz trudniej.‐ Ja zabiję połowę, Wy resztę. ‐ powiedział i rzucił na Was wzrokiem, ale po chwili dodał. ‐ No dobrze, zabiję wszystkich. Pasuje?
-
-
-
-
-
Kuba1001
Max:
Pokiwał głową, dojadł, dopił i opuścił karczmę, idąc gdzieś na przedmieścia.
Bulwa:
Po zakończeniu swej eskapady ruszyliście do miasta, a po pobieżnej kontroli całą czwórką wkroczyliście do karczmy, gdzie zastaliście swego zleceniodawcę.
Wiatrowiej:
Możesz się rozluźnić, gdyż jakichkolwiek klientów brak, a właściciel siedzi za ladą, pukając o nią sporym zestawem palców. -
-
-