Miasto Gilgasz.
-
-
-
Kuba1001
Max:
‐ Obalę jeszcze jednego lub dwa kufle i wracam do koszar, niby mam jutro nocną zmianę, ale i tak wolę nie być na kacu podczas służby. A co?
Taczka:
‐ Z tego co wiem, to Ty ją masz, a ja zorganizowałem odpowiednią drużynę. ‐ odrzekł najemnik.
Wiewiur:
‐ Obiło nam się o uszy. ‐ powiedział w końcu jeden, choć nie miał na to większych chęci, podobnie jak jego towarzysz.Dzięki temu zobaczyłeś jaskinię, a także sporą część terenu przylegającego do niej, który zabezpieczono prymitywnym ostrokołem. Poza tym dostrzegłeś nieco pasących się na uboczu koni, jakieś wozy i zgraję mężczyzn różnych ras, najpewniej bandytów, o których to Wam chodzi.
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
‐ Jaki statek? ‐ spytał zaskoczony Nord. ‐ W co żeś nas wpakował, Rarth?
‐ Też chciałbym wiedzieć. ‐ powiedział kusznik, wbijając w Ciebie wzrok. ‐ Mówiłeś o artefaktach, nie o statku. A w Verden na pewno jakieś się znajdą.
Max:
‐ Nie wiem… W karty zagraj, albo w kości czy coś. Choć jest jeszcze inna rozrywka, ale to musielibyśmy pójść razem, bo na pewno nie znasz drogi. Co Ty na to?
CC4:
‐ Imię, nazwisko, miejsce pochodzenia, stan społeczny i cel przybycia do miasta? ‐ spytał jeden ze strażników pod bramą, zatrzymując Cię nim wkroczyłeś do miasta.
Wiewiur:
‐ Myślisz, że po co wystawiamy nagrodę za jego głowę? ‐ spytał strażnik. ‐ Nie jesteśmy głupi, lepiej posłać tam jakiegoś łowcę nagród niż strażnika, o takich to zresztą coraz trudniej.‐ Ja zabiję połowę, Wy resztę. ‐ powiedział i rzucił na Was wzrokiem, ale po chwili dodał. ‐ No dobrze, zabiję wszystkich. Pasuje?
-
-
-
-
-
Kuba1001
Max:
Pokiwał głową, dojadł, dopił i opuścił karczmę, idąc gdzieś na przedmieścia.
Bulwa:
Po zakończeniu swej eskapady ruszyliście do miasta, a po pobieżnej kontroli całą czwórką wkroczyliście do karczmy, gdzie zastaliście swego zleceniodawcę.
Wiatrowiej:
Możesz się rozluźnić, gdyż jakichkolwiek klientów brak, a właściciel siedzi za ladą, pukając o nią sporym zestawem palców. -
-
-
-
Kuba1001
Wiatrowiej:
‐ Wszystko w porządku. I tak, mam coś ciekawego, ale to później, musimy się przygotować. Teraz mogę zaproponować Ci coś mniejszego, niestety.
Max:
O dziwo, weszliście do jakiegoś sklepu, chyba z narzędziami i tym podobnymi, ale nie zabawiliście tam długo, idąc na zaplecze, a stamtąd drabinką w dół. Po przekroczeniu drzwi trafiłeś do podziemne jaskini uciech, gdzie widziałeś wszystkie rozrywki, jakie znałeś: Kości, karty, ładne kelnerki, jedzenie, piwo i inne trunki, siłowanie się na rękę, konkursy pijackich przyśpiewek i tak dalej. No i jeszcze takie, których to w ogóle nie znałeś, mowa tu o jakichś głębokich dziurach, przy których stała większość klienteli lokalu i gdzie to udał się Twój kompan.
CC4:
Do karczmy trafiłeś bez problemu, zapewne oferowała też nocleg, ale ceny pokoi oraz ich dostępności mogłeś poznać tylko po zapytaniu się o nie karczmarza. -
-