Miasto Gilgasz.
-
Kuba1001
CC4:
//Jak kolega wyżej: Dialogi.//
‐ No niby jest, za pięć złota, ale już mi tylko trzy pokoje zostały, to powiedziałbym, że może… Z dwadzieścia dla pana?
Taczka:
‐ Do tego zadania potrzebny jest okręt, wykwalifikowana załoga, zapasy i tak dalej, a nie banda najemników, nawet takiego formatu jak my.
Max:
Właściwie to wołał, więc jesteś dość rozdarty pomiędzy dwiema równie wspaniałymi atrakcjami…
Wiatrowiej:
‐ Trzeba obrobić skarbiec pewnego człowieka. Zainteresowany? -
-
-
-
-
wiewiur500kuba
Kuba1001 pisze:Wiewiur:
‐ Myślisz, że po co wystawiamy nagrodę za jego głowę? ‐ spytał strażnik. ‐ Nie jesteśmy głupi, lepiej posłać tam jakiegoś łowcę nagród niż strażnika, o takich to zresztą coraz trudniej.‐ Ja zabiję połowę, Wy resztę. ‐ powiedział i rzucił na Was wzrokiem, ale po chwili dodał. ‐ No dobrze, zabiję wszystkich. Pasuje?
Tarn
‐ Czyli nawet tak dobrzy żołnierze jak miejscy strażnicy obawiają się takiego gównianego krasnaludka?Trpyus
‐ Tak jest Panie szefie!‐ Zasalutował mu i czekał na wynik tej niezwykłej krwawej bitwy, która za chwilę się rozpęta. -
Kuba1001
Max:
Wskazał na jedną z wydrążonych w ziemi aren.
‐ Tam odbywają się walki gladiatorów, zwierząt i potworów, chętnie jakąś obejrzę. A Ty?
Wiatrowiej:
‐ Mieszka w wieży, centrum miasta, ciężko przegapić. Zawartość skarbca można spokojnie oszacować na kilkanaście tysięcy sztuk złota. Problem jest tylko taki, że strzegą go strażnicy, dobrze wyekwipowani i wyszkoleni, a najpewniej też jakiś Mag i kilka Golemów.
CC4:
Widać, że i on nie miał ochoty na zbytnie targowanie się, zwłaszcza że widząc Twoje oburzenie obawiał się iż zamiast dwudziestu sztuk złota nie otrzyma nic, gdy zwyczajnie wyjdziesz z karczmy i ruszysz do innej, więc zgodził się na piętnaście sztuk złota, za które wręczył Ci kluczyk do pokoju i objaśnił mniej więcej, gdzie ma się on znajdować.
‐ Coś jeszcze?
Bulwa:
‐ Uwinęliście się szybciej niż myślałem, do tego wróciliście z rzeczonym artefaktem i w komplecie… Tak, nagroda się Wam zdecydowanie należy. ‐ powiedział i sięgnął pod stolik, aby po chwili rzucić tam cztery wypchane po brzegi złotem sakiewki.
‐ A teraz artefakt. ‐ dodał, wyciągając po miecz ręce. -
Kuba1001
Wiewiur:
//Za szybko wysłałem wiadomość, mój błąd.//
‐ Jego i połowy kryminalistów w mieście, która się z nim zadaje.Mutant nieco się zdziwił, ale wzruszył ramionami i udał się w kierunku traktu, aby szczelnie otulony swym płaszczem dość sprawnie zgrywać niewinnego podróżnego, co dostrzeli też bandyci, posyłając tam Orka w asyście dwóch Goblinów i Gnolla. Jakże wielkie było ich zdziwienie, gdy Ork, który zastąpił drogę Waszemu kompanowi zginął, skrócony o głowę jego szczypcami, a sztylety Gnolla rzucającego się nań od tyłu oraz strzały wypuszczone z goblińskich łuków zwyczajnie odbijają się od pancerza. Chwilę później każdy leżał związany kleistą siecią, a na sam koniec Mutant dokończył dzieła kwasem. Później ruszył w kierunku kryjówki bandytów, oczywiście niczego się niespodziewających.
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Bulwa:
O dziwo, skorzystali z Twojej sugestii, a gdy każdy był pewien, że ma w sakwie pół tysiąca sztuk złota, to Magnus wręczył Magowi zawinięty w szmaty miecz. Gdy klient nie zgłosił obiekcji, wszyscy skierowali się do wyjścia.
Wiatrowiej:
‐ Nie mam zbyt dobrego planu, bo nie wiem co możesz zastać dokładnie w środku, to wszystko to moje spostrzeżenia z zewnątrz, plotki i domysły. No, może poza kwotą w skarbcu, ona jest jak najbardziej prawdziwa.
Max:
‐ To się okaże za kilka minut, jak zaczną. Z reguły utrzymują to w tajemnicy, wtedy napięcie klientów jest jeszcze większe.
CC4:
Pokiwał głową i postawił przed Tobą kufel, który po chwili napełnił złocistą cieczą, zimną i pieniącą się.
‐ Cztery złota. ‐ odparł. Niby drogo, ale w końcu chciałeś duże piwo, a nie jakiś kufelek…
Taczka:
‐ Zesra, a nie załatwi, szukaj sobie innych frajerów, my do żadnego Archipelagu nie płyniemy, więc albo dajesz zlecenie na miejscu, albo tutaj się pożegnamy.
Wiewiur:
‐ Rozsądni, a jacy? Dopóki nam nie wadzi nie ma sensu się za nim uganiać i ryzykować.Opuściliście zarośla i niemalże od razu zwróciliście na siebie uwagę bandytów, robiąc dość dobrą dywersję swemu kompani, choć poradziłby sobie bez niej, zwłaszcza że z krzaków wszystko byście widzieli, a i wtedy by do Was nie strzelali z łuków, jak teraz…
-
-
-
-
Kuba1001
Max:
Skinął głową i sam podszedł do barierki nieopodal najbliższej areny, aby tam czekać na rozpoczęcie przedstawienia.
CC4:
Wręczył Ci kluczyk.
‐ Na górze, szóste drzwi na lewo. Jasne?
Wiewiur:
‐ Może komuś innemu się poszczęści nim on zacznie hulać.Było ich wiele, Sanczo już właściwie na to wpadł i skrył się za jednym, a do Ciebie strzelał już tylko jeden łucznik, reszta przeniosła ostrzał, rzecz jasna bezskuteczny, na Mutanta prącego w kierunku obozowiska bandytów.
-