Miasto Gilgasz.
-
-
Kuba1001
Wiatrowiej:
Cóż, schodki zaczną się najpewniej już w wieży, ale to szczegóły, prawda? Niemniej, zdołałeś w ostatniej chwili skończyć mikstury, a później udać się spać. Gdy obudziłeś się rankiem, te były już z pewnością gotowe.
Max:
‐ Czternaście. ‐ syknął stojący za Tobą strażnik, chyba próbujący Ci podpowiedzieć, ale bynajmniej nie dla tego, żebyś nie dostał kary, lecz dlatego, żeby sam nie oberwał wraz z resztą, to chyba tak zwana “odpowiedzialność zbiorowa,” choć nie miałeś pojęcia o jakie zbiory znowu im chodzi, bo przecież nie ma tu żadnego pola…
CC4:
No tak, ale samo rozglądanie się to nie rozmowa. Na wozie, razem z Tobą, siedzi Ork z wielkim morgenszternem, uzbrojony w dwa miecze długie mężczyzna rasy ludzkiej oraz jego pobratymiec z tarczą zaopatrzoną w kolce i ostrza u podstawy, z maczugą i sztyletem przy pasie oraz dwuręczną kuszą i kołczanem pełnym bełtów na plecach.
Bulwa:
‐ Mam to, co widać. ‐ odparł siedzący po drugiej stronie kramu mężczyzna, wskazując na wszelkiej maści odzienie ochronne, tarcze i broń białą w postaci noży, sztyletów, mieczy jednoręcznych i długich, włóczni i toporów. -
-
-
-
-
Kuba1001
Max:
Usłyszałeś zza swoich pleców westchnięcie niedowierzania i uderzenie dłoni w czoło… Chwilę później nastąpiła salwa śmiechu ze strony innych strażników, natychmiast ucięta przez oficera:
‐ No i z czego rżycie, bando jełopów? Jak Was tak to bawi i śmiejecie się razem z kolegą, to wszyscy na glebę i czterdzieści, w pełnym rynsztunku. Raz!
Bulwa:
Łuku i strzał nie było, a przynajmniej nie na takim straganie. Żądany miecz był, jednakże tylko jeden, więc albo złożysz jakieś specjalne zamówienie, albo zadowolisz się czymś innym, tudzież poszukasz u innego sprzedawcy.
‐ Za ten mieczyk trzydzieści złota. ‐ powiedział sprzedawca.
Taczka:
W księdze znalazłeś tylko jeden, który wyglądem pasował do tego, co otrzymałeś, a mianowicie kamień pokryty dziwnymi symbolami, który podobno pozwalał na tworzenie burz piaskowych i tym podobnych zjawisk atmosferycznych. Rzecz jasna, nie masz możliwości, aby go tu przetestować.
Wiatrowiej:
Napełniłeś brzuch, jednakże pod drzwiami antykwariatu czekało na Ciebie ogromne zaskoczenie, ponieważ był on zamknięty, a właściciel, jednocześnie smutny, wściekły i zdziwiony, oglądał wyrządzone szkody, czyli pobite szyby, przez które dostrzegłeś również ogromny nieporządek w środku, oraz wyważone drzwi… -
-
-
Kuba1001
Max:
‐ Nieee, rybeńko, skądże. ‐ powiedział z dobrotliwym uśmiechem, który zaraz zniknął w grymasie gniewu. ‐ Nie, za kwestionowanie rozkazów masz zrobić dwa razy tyle, a jeśli w tym momencie nie padniesz na ziemię i nie zaczniesz robić pompek to pociągnę Cię do kary dyscyplinarnej, która będzie o wiele gorsza! ‐ wyjaśnił i po chwili znów warknął: ‐ Raz!
Wiatrowiej:
‐ Żebym ja to wiedział. ‐ mruknął ponuru. ‐ Zamykając sklep wszystko było w porządku, nad ranem zastałem go w takim stanie… Coś czuję, że ktoś dowiedział się o Twojej misji… -
-
-
-
-
Kuba1001
Max:
Oficer służył Ci pomocą i odliczał za Ciebie, a gdy myślałeś, że padniesz zlany potem tam, gdzie ćwiczysz, ten stwierdził, że zrobiłeś tyle, ile powinieneś i możesz przez pięć minut odpocząć.
Wiatrowiej:
‐ Jak zwał tak zwał… Owszem, byli niedawno, możliwe, że ich minąłeś, ale niewiele udało im się ustalić, zwłaszcza że nie mogłem powiedzieć im wszystkiego…
CC4:
Szło sprawnie, dopóki nagle Wasz wóz się nie zatrzymał, ponieważ z okolicznych zarośli zaczęli wypadać różnorodnie uzbrojeni bandyci różnych ras: Głównie ludzie, ale znalazło się nieco Elfów i Drowów, wiele Goblinów, Gnolli i Orków, a nawet garść Nordów. Uzbrojeni byli różnie, w jedną lub dwie bronie plus tarczę, a mowa głównie o jednoręcznych i dwuręcznych mieczach, toporach, młotach i maczugach, co uzupełniały różnorakie włócznie, sztylety, noże, pałki i inne obuchy oraz tym podobne. Całe szczęście, że nie mają łuczników, ani kuszników, chociaż mogli celowo zostawić ich w rezerwie… Poza tym wygląda na to, że rzuciło się na Was kilka, lub nawet kilkanaście, różnych band, liczących na wielki łup, albo jedna czy dwie duże. Najemnicy natychmiast opuścili wozy i ruszyli do walki, jedynie ci wyposażeni w broń dystansową i osłaniający ich tarczownicy zostali tam, gdzie stali, aby z dystansu razić wroga.
Bulwa:
‐ Ty głuchy jakiś jesteś czy co? Mówiłem, że mam to, co widać.
To pierwsze jak najbardziej się znalazło, drugiego nie było w ogóle i raczej mało prawdopodobne, że dostaniesz tak rzadki oręż gdziekolwiek poza Nirgaldem. -
-
-
-
-
Kuba1001
Wiatrowiej:
‐ Jeszcze nic nie wymyśliłem, a Ważki najwidoczniej mają to gdzieś, bo żadnych wiadomości nie mam… To, czy chcesz kontynuować swoją misję, zależy tylko i wyłącznie od Ciebie, bo kto wie, czy jutro nie dobiorą się do Ciebie?
Max:
‐ Radzę Ci zamknąć mordę, kmiocie jeden, jeśli chcesz się tu jeszcze utrzymać. ‐ warknął, nie wiedzieć czemu, obrażony oficer. Później nieco się uspokoił i zaczął rozdysponowywać Wam zadania. Tobie znów trafił się patrol z innym strażnikiem, ale tym razem Waszym terytorium będą doki i port.
Bulwa:
‐ Pięćdziesiąt złota. ‐ powiedział po chwili, którą zajęło mu przypomnienie sobie wyceny pierwszej broni, bo cenę gladiusa już Ci wcześniej podał.
CC4:
Zabiłeś w ten sposób kilkunastu różnych bandytów, ale niektórzy postanowili teraz dla odmiany rzucić się na Ciebie: Najszybciej dobiegł mały Goblin, od razu biorąc się do pracy i atakując Cię dwoma cięciami swych sztyletów w brzuch, chwilę za nim był Gnoll z małą, okrągłą tarczą i jednoręcznym toporem, a na samym końcu biegł Ork z wielkim, dwuręcznym mieczem.