Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Jak na razie nikt nie interesował się jego… towarami.
Wyjął bandżo i zaczął pobrzdękiwać. Planował udać się do karczmy, gdy tylko uda mu się coś sprzedać, albo szczur wywoła jakieś zamieszanie.
Szczurowi za bardzo nie szło, ale za to do Ciebie podszedł jakiś człowiek i zapytał o cenę sprzedawanego alkoholu.
‐5 srebrników za butelkę ‐ cenę wymyślił na miejscu. Koszt produkcji wynosił około zera.
‐ Biorę dwie. ‐ powiedział po czym dał Ci sztukę złota. // Przypominam ‐ 10 srebrników = 1 sztuka złota.
Zadowolony, że coś w ogóle udało mu się sprzedać gwizdnął na szczura, zabrał wózek i ruszył do karczmy.
Jakaś karczma się znalazła, a że teraz rybacy byli na morzu to panował mały ruch.
Trochę go to zasmuciło. Podszedł do barmana ‐Czy macie tutaj ziarna żytnie? Albo wielbłądzie mleko, choć w to wątpię?
‐ Wielbłądzie mleko? Szukaj w Ur. A co do żyta to mam na zapleczu. ‐ odparł karczmarz.
‐Ile za miarkę? ‐ poczuł się zobowiązany zapytać.
‐ 15 srebrników.
‐Nieźle sobie cenicie argokluturę. Dzięki, użyję starych skarpet. Odszedł od stolika po czy wygrzebał z wózka bandżo, usiadł w kącie i zaczął grać. Z ewentualną kradzieżą postanowił poczekać jeszcze trochę.
O dziwo ktoś rzucił Ci siedem srebrników za grę.
Bell wszedł z założonym kapturem do miasta, szukał dwóch rzeczy. Najemników. Słabych punktów i mocnych punktów obrony miasta.
Najemnicy? Tych jest wielu w tym mieście. A co do drugiej sprawy to jest to materiał na dłuższy spacer.
Więc Bell chodził po mieście przez 4 godziny po czym zrobił się głodny i wszedł do karczmy.
A karczmie poza dwoma krasnoludami pijącymi piwo, karczmarzem i jakimś goblinem grającym na bandżo nikogo nie było.
Cranell usiadł na stołku. ‐Co macie do jedzenia?
‐ Mięso, grochówka i piwo.
‐Mięso daj.