Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Bilbo: ‐ Mam świeżą jagnięcinę i trochę wołowiny… A cena zależy od tego, które pan chce.
** ‐ To niech pan da tej wołowiny. Ile płacę?**
Bilbo: ‐ 15 sztuk złota za 15 kilo.
Czekał, i obserwował.
Dark Lord: Paladyni skończyli rozmowę i odeszli. Marynarze ze statku rozeszli się po porcie.
Szukał kogoś kto przypomina kapitana.
Dark Lord: To pewnie ten co został na pokładzie i wydaje rozkazy.
Podszedł do niego i zapytał: ‐Ten statek jest do wynajęcia?
Dark Lord: ‐ To statek wojenny Stalowych Ludzi z Imperium Gryfów przybywających z misją dyplomatyczną. A więc jak myślisz?
‐Myślę że… nie? Powiedział, i wyszedł ze statku.
Dark Lord: Spławił Cię ręką i wrócił do swoich spraw.
Więc wyszedł, i wszedł do karczmy.
Dark Lord: A więc wszedłeś. Karczma się nie zmieniła poza tym, że były tam pustki.
//Był tam karczmarz? .‐.//
Dark Lord: //Nie, ale drzwi za ladą są otwarte.//
Po tajemnie zobaczył, czy jest tam karczmarz.
Dark Lord: Było tam ciemno więc nic nie widziałeś.
Wkroczył do miasta. Rozglądał się za karczmą.
Miczel: Przed bramą zatrzymali Cię dwaj Paladyni Srebrnej Dłoni. ‐ Imię, nazwisko, cel przybycia do miasta, status społeczny? ‐ zapytał jeden z nich rutynowo. Miał na koncie tyle inspekcji, że pewnie recytował tę formułkę po nocach.
// Ja ci dam kutwo Miczel .‐. ‐ Edwin, praca, chłop. Odpowiedział, jakby to już znał.