Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
‐Więc… Mam isc do siebie czy jak?
Bóbr: ‐ Rób co chcesz. Widzimy się o zmroku. Dark Lord: Nikt nie otwiera.
‐A więc żegnaj. ‐ Skierował się na targ niewolników. Szukał swego szefa.
Bóbr: Był tam gdzie zawsze. Znów palił fajkę tocząc z niej ten sam czarny dym.
Podszedł do niego. ‐Witaj… Wybacz że mnie tak długo nie było.
Bóbr: ‐ Ważniejsze rzeczy zajmują Twój czas. ‐ bardziej stwierdził niż zapytał.
‐Tak… Dokładnie. ‐ Stanął niedaleko niego. ‐ Ten… Dzisiaj spokojnie?
Bóbr: ‐ Tak. Nawet bardzo.
‐A z interesem też dobrze?
Bóbr: ‐ Była jakaś afera w domu Lorda i niewolnicy schodzą jak świeże bułeczki.
‐Ta… Coś o tym wiem…
Bóbr: ‐ Domyśliłem się. A jak idzie Twój trening?
Vader: W końcu na horyzoncie widać cel Twojej podróży ‐ miasto Ur.
Jechał dalej.
‐Skąd ty o tym wszystkim wiesz? ‐ Spytal zdziwiony.
Vader: Dotarłeś pod bramę gdzie strażnicy zamęczeni Cię standardowymi pytaniami.
‐Odpowiedział na nie zgodnie z formułką: Xavier Waasi, podróżnik, interesy.
KrzyzBobr pisze:‐Skąd ty o tym wszystkim wiesz? ‐ Spytal zdziwiony.
Vader: Przepuścili Cię. Bóbr: ‐ Nasza rasa ma swoje… sposoby. ‐ powiedział. Jak widać unikał słów Wampir i Wampiry w obecności postronnych.
Jechał w stronę lokalizacji swojego celu.