Nussha po jakże długim śnie przypominającym jej letarg, przebudziła się i podniosła ociężale, zaś następnie przystąpiła do nudnych i monotonnych porannych czynności, jakimi były między innymi posiłek i nienawidzenie życia.
Słysząc pukanie Nussha miała chwilę zastanowienia, kto mógłby ją nachodzić, aż sobie przypomniała, o tym mężczyźnie, którego imienia zapomniała. Podeszła do drzwi i zabrała stamtąd skrzynię, po czym otworzyła.
‐ Przynajmniej tyle. ‐ słysząc o problemie machnęła dłonią. Zawsze był jakiś problem. Świat nie potrafił być doskonały sam w sobie. ‐ Co to za problem?
‐ Nie widzę w czym problem. To ma być getto dla smoczych ludzi? Bo nie rozumiem, o co ci chodzi. ‐ Rozsiadła się wygodnie na jednej ze skrzyń i zaczęła dłubać w zębach z nudów.