Miasto Ur
-
Kuba1001
//Masz cholerne szczęście, bo po drodze do domu, zastanawiałem się jak zabić Ci postać.//
Wypiłeś już większość wina i byłeś w połowie pieczeni, gdy do karczmy weszła kobieta. Lecz nie byle jaka…
Piękna, wysoka i smukła, o jasnobrązowych włosach, których końcówki były nieco jaśniejsze. Ubiór mógł kosztować tyle, ile kilkunastu, albo i kilkudziesięciu niewolników. Najwidoczniej była tu stałym bywalcem, bo inni witali ją skinieniami głowy, a także czuła się tu dość swobodnie. Problemem było jednak to, że nie mogła znaleźć sobie miejsca. -
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Sprawiłeś, że tym pytaniem odrzuciłeś ją tak, że odeszła od stołu. Natomiast ty poczułeś silny ból głowy, tuż pod czaszką. Sprawił, że padłeś na stół, czego Twoja rozmówczyni nie mogła nie zauważyć.
‐ Och… Stało się coś panu? ‐ zapytała i zbliżyła się do Ciebie. Ty natomiast poczułeś jedno: Głód. Zdałeś sobie sprawę, że nie piłeś krwi już dość długo, a taka głodówka może być dla młodego Wampira nieprzyjemna w skutkach, albo i śmiertelna. Niemniej, gdy kobieta podeszła, poczułeś wielką potrzebę zatopienia krwi w jej szyi. Na przeszkodzie stali jedynie inni bywalcy karczmy, którzy mogli nasłać na Ciebie straże, Inkwizycję, albo i coś jeszcze. -