Miasto Ur
-
-
Kuba1001
Pstryknął palcami, a po chwili pojawiła się dwójka Drowów, każdy w czarnym stroju, z kuszą na plecach, sztyletami przewieszonymi przez pas i jataganami przy pasie.
‐ Uprzątnijcie to. ‐ rzekł Lord. ‐ Wiecie co robić.
Skrytobójcy posłusznie kiwnęli głowami i jeden zabrał ciało szlachcianki, a drugi niewolnicy, a po chwili niemal dosłownie rozpłynęli się w powietrzu. Również sam Lord opuścił Twoja komnatę. Żyjesz, co można uznać za plus. Ale to, że Baryx trzyma dwójkę drowich zabójców optymizmem już nie napawa, zwłaszcza że straciłeś sporo w jego oczach. Chyba warto by to jakoś odkręcić, nie? -
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Bulorwas:
Skojarzeniem z Ur była właśnie karczma, zaraz po niewolnikach, więc akurat tych było tu pełno, od eleganckich lokali dla szlachty po brudne nory dla najgorszych straceńców, wyrzutków i mętów pustyni.
Bóbr:
*Szacuje się, że Ur zostało założone ponad osiem wieków termu. Choć trudno w to uwierzyć, zwłaszcza patrząc na wspaniałą zabudowę miasta, to w tym miejscu znajdowało się obozowisko koczowników, którzy postanowili tu osiąść, głównie przez bliskość oaz, a w związku z tym źródeł wody, pożywienia i dochodów, gdy zatrzymywały się w nich kupieckie karawany z najróżniejszych rejonów Elarid. *
To właśnie głosiły pierwsze strony owej księgi. -
-
-
Kuba1001
Bulorwas:
Akurat łowcy potworów mieli tu spore wzięcie, z racji takich potworów jak pustynne rekiny, Giga Scorpio, watahy piaskowych wilków czy inne monstra, więc dość szybko znalazł karczmę bez nazwy, ale za takową mógł służyć łeb okazałego pustynnego rekina zawieszony nad drzwiami.
Bóbr:
Ten jednak mu nie przerywał, a dalsza lektura nie wnosiła nic nowego. Przynajmniej w wypadku tej konkretnej książki. -