Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Krzyknąłeś.
Dalej przeszukiwał skrzynie tym razem ostrożniej
‐Dobra, długie palce. Gdzie mogą mieć siedzibę, lub gdzie rekrutują? Cokolwiek?
Bulorwas: Niemalże od razu, gdy się odwróciłeś otrzymałeś kolejny cios w tył głowy. Bóbr: ‐ Żyją na ulicy. Jak każdy tutaj.
‐Znasz jakiegoś członka? Gdzie ich mogę znaleźć? Dam Ci dziesięć sztuk złota za dokładne informacje.
Sprawdził czy nie ma jakiegoś jedzenia w ubraniu;
Bulorwas: Kawałek chleba. Bóbr: ‐ Wyglądasz na bogacza. ‐ odparł. ‐ Pokręć się tu kwadrans, a sami znajdą Ciebie.
‐Chcecie trochę chlebka? Jest taki smaczny. Powiedział.
‐Tak zrobię. ‐ Rzucił mu pięć sztuk złota i zaczął spacer po dzielnicy.
Bulorwas: Powiedziałeś to, jakoś brak odezwy z ich strony. Bóbr: Spacerujesz, co nie jest szczególnie przyjemne. A do tego nikt Cię nie okradł.
Wyjął chleb z kieszeni i pomachał im w powietrzu
Możesz nim nawet podrzucać i robić inne fajne sztuczki, a i tak się nie ruszą, dopóki nie odejdziesz na znaczą odległość.
Nie położy chleba na ziemi nawet jeśli zależało by od tego jego życie. Od zawsze szanował pożywienie które z trudem zdobywał. Wiedział już co zrobić. Poszukał kawałków drewna i jakiś sznurków.
Spacerował tak i rozglądał się.
Sznurka nie znalazł, ale jeśli chodzi o drewno to mógł zwyczajnie zniszczyć jakąś skrzynię.
Zniszczył beczkę, gdyż zazwyczaj są zrobione ze słabej jakości desek
I tym sposobem pozyskałeś swoje drewno.
Wziął mniejszy kawałek, nabił na sztylet, podpalił go pochodnią. ‐Chodźcie tu!
Ogniem ich raczej nie zachęcisz, więc…
Przeszukiwał dalej skrzynie gasząc sztylet ubraniami.