Miasto Ur
-
-
Kuba1001
Zohan:
Stragany oferowały różne towary, a więc dywany, broń wszelkiej maści, ceramikę, jedzenie i wiele, wiele więcej.
Targ niewolników był zupełnie inny. Tutaj widziałeś już setki, a może i tysiące, stoisk, na których sprzedawano nawet kilkanaście tysięcy niewolników. Poza nimi pełno tu było klientów i nabywców, a także uzbrojonych po zęby strażników. Swoim okiem mogłeś wypatrzeć tutaj chyba każdego przedstawiciela większości ras.
Vader:
Była takowa, siedział w niej jakiś włóczęga, ale zmył się na sam Twój widok.
Bóbr:
Nareszcie wróciłeś do Ur, które po tylu eskapadach powoli zaczynasz nazywać domem. -
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Bóbr:
Właściwie to dałeś sztukę złota, czyli najmniejszy dostępny nominał w Twojej sakiewce, ale że on oddał Ci osiem srebrników i owoc to nie ma problemu.
Vader:
Jeden bełt to za mało na Ogra, nie zabiłeś go, ale otumaniłeś i rozwścieczyłeś, a on ruszył w kierunku najbliższych osób, skutecznie siejąc panikę swoim wyglądem, rykiem i zamiarami, a nawet zaczął siać śmierć, gdyż jeden cios jego maczugi zabił dwóch ludzi. Ale hej, chociaż brama stoi niestrzeżona!