No cóż, nadal tam zarąbiście ciasno, ale dzięki temu w końcu Ork zawadził toporem o ścianę, a gdy jego ostrze się tam wbiło, to zaczął młócić na ślepo pięściami, tam gdzie zakładał, że jesteś.
Zamiast macać podłogę postąpił proście, kierując tam swoją ciężką i obutą stopę, gdy zaś odkrył, że bezskutecznie kopie drewno, zmienił strategię i zaczął znów młócić na ślepo powietrze.
Jedna szansa, skoro był blisko. Za pomocą ostrza na lewym ramieniu postarał się go zabić, wbijając go prosto w szyję.
//Ostrze jak ukryte ostrze z Assasyna, tylko że na widoku, nie w ukryciu.