Miasto Ur
-
Na przywitanie przytuliła się do Zimtarry od tyłu obejmując go wokół szyi.
-Podoba mi się ten ogród… -
- Prawdziwy kwiat pustyni. - odparł, odwracając się do ciebie. - Podobnie jak ty. Chciałbym ci jeszcze raz podziękować za pomoc w pertraktacjach. Zrobiliśmy wszystko, aby ta wojna nie wybuchła…
-
Ozel “Ślepiec” Golton
Nie takie rarytasy można było odnaleźć w całym tym świecie. Jeżeli ma się kontakt z magią, bestiami i tyloma rasami, to nawet ryba w piasku może przestać zaskakiwać. Zwłaszcza, jeżeli otwarto się na uwierzenie we wszystko, co się zobaczy. Zabrał się za posiłek.Drumen “Ogórek” al-Malik
-- Czemu mam pilnować wejścia, skoro zamachowiec jest tutaj, w środku? – zapytał, udając zaskoczonego. -
-Mam nadzieję, że wszystko się dobrze skończy… Swoją drogą, to o co chciałeś mnie wczoraj poprosić?
-
Vader:
Nie była to najlepsza ryba, jaką jadłeś w życiu, ale sam fakt, że jadłeś ją na pustyni, dodawał jej smaku, więc dość szybko skończyłeś posiłek.Odskoczył jak oparzony, rozglądając się wokół, patrząc nawet na sufit. Pozostali dobyli broni, również rozglądając się wokół uważnie.
Taczka:
- Powiedz mi, czy znasz się na najemnikach? Miałaś z nimi kontakt w Verden, nim się poznaliśmy? Chodzi mi o ich mentalność, zachowanie, sposób rozmawiania i negocjowania. -
-Widywałam ich w karczmach, kilku poznałam bliżej… Wydaje mi się, że głównie interesuje ich złoto, lubią też dobrze wypić i się zabawić. Nie jest się z nimi trudno dogadać, bo mają dosyć prosty sposób myślenia. - Odpowiedziała po namyśle.
-
- Ja niestety nie miałem z nimi zbytnio do czynienia. Czy mogłabyś porozmawiać z jednym z nich w moim imieniu? Chodzi mi o tego Drowa, którego mogłaś zobaczyć wczoraj, po swoim powrocie z Minteled.
-
-Oczywiście, chociaż trochę się go boję…
-
- Zwie się Maldrith Mroczna Klinga. Okrutny, chciwy i bezlitosny pies wojny. Jestem świadom jego wad, ale to właśnie takich jak on nam teraz potrzeba. Jeśli pomożesz dobić z nim targu, przywiedzie tu swoją najemną bandę, dwie setki doborowych drowskich żołnierzy, kilku Magów Mroku i ponoć kilkaset wyszkolonych na żołnierzy niewolników, głównie różnych Zielonoskóych i ludzi. Sam też podobno jest Magiem, a prawie wszystko, co ma przy sobie, od broni na ubraniach skończywszy, jest w jakiś sposób zaklęte. Ale nie martw się, nie ośmieli się cię skrzywdzić. Może spróbować nastraszyć, ale zadbam, żeby w pobliżu było kilku strażników, których będziesz mogła wezwać.
-
-To pewnie on będzie stawiał warunki tej umowy, więc jak myślisz, ile możemy mu zaoferować?
-
- Skoro wojna jest pewna, to nie będę na niej oszczędzać. Wolę opróżnić skarbiec, zwyciężyć i znów go napełnić, niż przegrać z kieszeniami wypchanymi złotem, więc nie powinnaś się tym martwić. Nie jest jednak jedynym najemnikiem, musimy mieć pieniądze na opłacenie tych, którzy już służą Ur, a także tym, którzy jeszcze się zjawią. Jednak gdy wojna się skończy, to nie na oddaniu części ziem przez Minteled, nie na zapłaceniu za pokój. Całe ich państwo będzie moje. Nasze. Dlatego możesz mu zaproponować nawet tytuły, włości i tym podobne, jeśli będzie chciał tu osiąść.
-
-To kiedy mam z nim porozmawiać?
-
- Odpocznij, przygotuj się do rozmowy, wybierz sama miejsce i czas, pokaż mu, kto tu rządzi. Tylko załatw to jeszcze dziś, jeśli negocjacje się przeciągną, to najpóźniej jutro. Przybył tu sam, jego wojska stoją bezczynnie w Verden. Minie wiele czasu, nim tu przybędą, a potrzeba mi ich jak najszybciej.
-
-Skoro to jest ważne, to mogę z nim porozmawiać nawet teraz.
-
- Przygotuj się i daj znać komuś ze służby, gdy będziesz gotowa, a wtedy po niego poślę. - odpowiedział i albo nie chcąc ci przeszkadzać, albo wracając do swoich zajęć, odszedł brukowaną ścieżką do pałacu.
-
Żeby się odstresować przed tą rozmową poszła chociaż wziąć kąpiel i się jakoś ładnie uczesać. Po tym poinformowała kogoś ze służby, że może porozmawiać z tym najemnikiem.
-
//Nie jest to jakoś wybitnie ważne, ale jednak spytam: gdzie z nim będzie rozmawiać? W jakim pomieszczeniu? Czy może w ogrodzie?//
-
//może być ogród//
-
Służka pokiwała głową i odeszła. Nim zjawił się Drow, minęło prawie pół godziny, najwidoczniej miał kwaterę daleko od murów pałacu, jednak zjawił się tak szybko, jak tylko mógł, bo i po co miałby się spóźniać?
- Pani. - powiedział, gdy w milczeniu przypatrywał ci się kilka chwil. Zgiął lekko kark i nim zaprotestowałaś, ujął twoją dłoń, którą ucałował i od razu puścił. - Czemu zawdzięczam ten zaszczyt? -
-Chciałabym z tobą trochę porozmawiać. - Chociaż z bliska wyglądał jeszcze straszniej, to próbowała zachować spokój. -Co mogłoby cię zadowolić, żebyś wsparł nasz kraj w wojnie?