Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
‐Jak chcesz mieć mnie za żonę, to po prostu mów.
‐ Em… Co? ‐ zapytał wyraźnie zdziwiony. Nie spodziewał się takiej odpowiedzi.
Stanął na drodze elfowi. ‐A pan gdzie z tym sztyletem?
‐No. Teraz tylko targ spożywczy. I nie, dziękuję, nie trzeba mi pomocy.‐ jej oczy zmieniły się na gadzie, a skóra jęło się w czerwoną łuskę zmieniać.
Korobov: //Robi tak, bo sobie wymyśliłeś?// Bóbr: Elf Cię nie słuchał. Odepchnął Cię i podszedł do straganu.
Złapał go za rękę po czym uderzył z całej siły w brzuch
Bóbr: Zgiął się, zaklął siarczyście w swoim języku i nagle wyprostował się i postarał się wbić Ci sztylet w okolicy szyi.
Starał się schylić żeby uniknąć ataku. Wyjął swój elficki miecz po czym zadał mu cios w okolicach klatki piersiowej
Jaksier Widząc tą sutuackę postanowił zaserwować temu elfowistrzałę w kolano.
Bóbr: Trafiłeś i przebiłeś go na wylot. Elfki krzyczały na ten widok. Twój przeciwnik padł martwy. Korobov: Trafiłeś, ale niepotrzebnie. Przeciwnik i tak był już martwy. //Oczywiście akurat znalazłeś się na targu kiedy to się wydarzyło.//
Ciało zaniosl do zaulku i je ograbil
Bóbr: Nie miał przy sobie nic cennego poza sztyletem i dwoma złotymi monetami.
Wziął monety i wrócił na straż
Bóbr: Twój pracodawca właśnie kończył zdawać sprawozdanie z całego zajścia strażnikom.
‐I jak?
Bóbr: ‐ Wypłacili mi odszkodowanie, a tamtego faceta zabrali do więzienia. Szkoda chłopa. Pewnie zginie.
// która godzina w pbfie? ‐Dla ciebie lepiej. Dla niego już trochę gorzej…
Bóbr: ‐ Ech… Zwijajmy interes. Słońce niedługo zajdzie. ‐ powiedział.
‐Racja. ‐ Pomógł szefowi
Bóbr: ‐ Idź z tyłu i pilnuj, żeby który Elf nie uciekł.