‐Szanowni państwo, a może jakieś wiersze na życzenie, pieśni?‐stanął przy swoim lygrysie. Zawsze jest koło niego. Zwykle śpi, ale jak ktoś chce uszkodzić pana, to nie ma nadziei.
Korobov:
‐ Zrobisz mi jedną przysługę? ‐ zapytał ktoś z tłumu.
Valkyr: Średniej wielkości pomieszczenie pełne stołów i misek z jakimś podrzędnym żarciem. Kobiety siedziały tam i jadły. Nad wszystkim czuwali żołnierze.
Korobov:
Większość ludzi na placu uciekła. A do Ciebie szli strażnicy.
Valkyr:
‐ Lepiej jedz. Posiłki są tu wydawane tylko raz dziennie. ‐ powiedziała jakaś kobieta.