Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Sprawdził czy w jego winie coś jest.
Bóbr: Nie mam nic, bo je wypił. Ale wyszedł sam. Bez straży. SAM.
Poszedł za nim, ale trochę oddalony żeby nic nie podejrzewał
Wszedł do jakiegoś pokoju. Nie było tam straży.
Wszedł tam. Rozejrzał się po pomieszczeniu. Jeśli był tam lord, rzucił się na niego uderzając w brzuch, wyciąga miecz i ciąć go mieczem
Bóbr: Na pewno by się udało gdyby nie fakt, że Lord zamknął drzwi za sobą na klucz.
Wrócił na salę
Bóbr: Udało się. Poza tym miałeś szczęście. Kawałek za drzwiami minąłeś się z dwójką strażników.
Czekał na lepszą okazję
Bóbr: Tych było mnóstwo, ale trzeba dobrze wybrać. Na przykład teraz straże wróciły do sali.
Czy lord nadal tam jest?
Bóbr: Nie widziałeś, żeby wchodził do sali.
Sprawdził czy ma jakiś wytrych
Bóbr: Wytrychu jako takiego nie, ale może pokombinować.
A więc sprawdził czy ma coś co by zastępowało wytrych a jeśli czegoś takiego nie miał szukał tego
Bóbr: Nie miałeś nic takiego, ale mogłeś ukradkiem zwinąć srebrny nóż lub widelec ze stołu. Może się uda.
Spróbował ukraść widelec a potem nóż. Przed kradzieżą sprawdził czy nikt go nie obserwuje a potem spróbował ukraść.
Bóbr: Nikt Cię nie obserwował więc udało Ci się ukraść oba sztućce.
Poszedł do drzwi za którymi był lord. Sprawdził czy go nikt nie obserwował. Przyłożył widelec i nóż do zamka i próbował otworzyć drzwi
Bóbr: Po chwili zamek w drzwiach puścił.