Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Podszedł tam na kuckach, sprawdził, czy nożem otworzy skrzynie.
Zamknięte na kłódkę, ale masz w końcu broń.
Więc otworzył to nożem.
Otworzyłeś ją nożem, a w środku znalazłeś dywany. Zbyt piękne? A może szczęście się do Ciebie uśmiechnęło…
Zabrał je. Skrzynie też. O ile dał radę. //Albo Ten‐Co‐Widzi‐Wszystko jest znudzony tą akcją ._.
//To też prawdopodobna opcja.// Zabrałeś kilkanaście dywanów, ale skrzyni już nie.
Zaniósł je do wozu.
Zaniosłeś je.
Zostawił je, a następnie wrócił się do rodziny Lorda, by zabrać pozostałości jego rodziny.
Trzeba znów przedzierać się przez ochronę.
Starał się dostać tam tak samo, jak ostatnie.
Dostałeś się do środka, lecz było Ci się tam ciężko poruszać przez wielu strażników, których wcześniej chyba tu nie było.
‐Obudziły się i zawołały pomoc… Starał się skradać po budynku, przy okazji wypatrując martwego punktu‐ strefy, gdzie żaden strażnik nie chodzi.
Tym punktem był korytarz prowadzący do pokoju gdzie ukryłeś wszystkie kobiety.
Ruszył tam, trzymał sztylet w pogotowiu.
Kobiety nadal były na miejscu ‐ związane, zakneblowane i przytomne.
Kucnął przy nich. Sprawdził węzły. Powiedział cicho: ‐Jestem waszym przyjacielem, nie wrogiem. Czasem wystarczy ‘‘trochę’’ zaufania. Ogłuszył znowu każdą z nich. Wziął najcięższą i ruszył do wozu w ten sam sposób, jak wszedł.
Ciężko było to zrobić z dodatkowym balastem i szło to bardzo topornie.
Mimo tego starał się, co jakiś odcinek używał magii cienia.
Minęło sporo czasu, gdy zaniosłeś je tam wszystkie.