Nowe Gilgasz
-
Kuba1001
Z łatwością zablokował Twoje ciosy, przyjmując je na swoją włócznię. Szybko odepchnął obie klingi i cofnął się o kilka kroków, kręcąc efektywny młynek swoją bronią, aby po chwili wyprowadzić szybkie pchnięcie na wysokości Twojego brzucha.
Rivert w tym czasie nawiązał jednoczesną walkę z trzema oponentami i radził sobie całkiem nieźle, pozostali rzucili się na Bella i jego Łaki, którzy zwarli szyk, stając do siebie plecami i próbując odpierać całe to natarcie. -
-
-
Kuba1001
Vader:
Takiego zagrania się nie spodziewał, więc wyzionął ducha z wyrazem autentycznego zdziwienia na twarzy. Ale zabicie jednego nie przybliżyło Cię zbytnio do celu, musicie położyć trupem wszystkich zabójców, aby móc iść dalej, bo oni nie mają zamiaru odpuścić.
Taczka:
Już od progu uderzył Cię zapach krasnoludzkiego ziela i tytoniu, których opary wciąż wypełniały pomieszczenie. Gabinet był skromnie urządzony, z mebli stało tu jedynie biurko, dwa krzesła, fotel naprzeciwko i szafka pełna książek, zwojów i przyborów do pisania. To właśnie na fotelu siedział mężczyzna w średnim wieku, już łysiejący, o krzywym nosie i małych oczkach, które wwierciły się w Ciebie od pierwszej chwili, w której Cię zauważył.
‐ No, proszę, proszę. A kogo my tu mamy? ‐ zapytał, odsłaniając w uśmiechu żółte zęby, efekt palonych namiętnie używek. -
-
-
-
-
Kuba1001
Vader:
W jednym wypadku przeciwnik zdążył wykonać unik i spudłowałeś haniebnie. Jeśli chodzi o drugi nóż, to trafił on herszta skrytobójców prosto w żebra, ale odbił się od nich, co sugeruje, że to albo jakichś cholerny Mutant, albo na ma sobie jakiś lekki i przy tym bardzo wytrzymały pancerz, który nie krępuje ruchów, podobny do drowskich kolczug z sieci Wielkich Pająków z Mrocznej Puszczy.
Taczka:
Mężczyzna wydawał się trochę zawiedziony tym, że jednak nie zostałaś na dłużej, ale nie miał też ochoty Cię zatrzymywać, więc spokojnie opuściłaś miasto, a kierując się jego wskazówkami dotarłaś do małej wioski nad rzeką. Z pozoru nic wielkiego, mała przystań rybacka dla kilku łódek, w jej pobliżu sieci, wiosła, wędki, podbieraki i tym podobne, warsztat garncarski, kuźnia, spichlerz, kilka obór, chlewów i szop, a także kilkanaście krytych strzechą wiejskich chat. To, co dziwiło, to brak mieszkańców, bo choć widziałaś jakichś ludzi i nie tylko kręcących się w okolicach zabudowy, to na pewno nie byli chłopami, sądząc po ich uzbrojeniu, to albo przedstawiciele rady miasta, czyli marionetki Czarnego Słońca, bądź miejskiej straży, albo zwykli najemnicy, których zakontraktowano w celu rozwiązania tej sprawy, podobnie jak i Ciebie. -
-
Kuba1001
Ten jedynie wskazał drogę do jednego z ludzi w środku wioski, będąc najwidoczniej tylko szeregowym trepem. W przeciwieństwie do niego, ten mężczyzna już na pierwszy rzut oka sprawiał wrażenie przywódcy. Jak na najemnika, miał w sobie wiele z kogoś z wyższych lub chociaż średnich sfer, a mimo to widziałaś, że był doskonale zbudowany i pewnie niezgorzej władał parą sztyletów, mieczem i kuszą, które miał kolejno w cholewach butów, przy pasie i na plecach, to ostatnie wraz z kołczanem pełnym bełtów. Miał około trzydziestu lat, lekki, ale zadbany, zarost na twarzy, długie do barków włosy koloru smoły i przenikliwe, niebieskie oczy, które w Tobie utkwił.
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Bez trudu zyskałeś jego uwagę, byłeś w końcu jednym z prowodyrów zamachu na Viga, zaś herszt skrytobójców nie miał wątpliwości co do tego, że nie tylko Cię pokona, ale i zostanie za to sowicie wynagrodzony przez swojego mocodawcę. Może pora wyprowadzić go z błędu?
Taczka:
‐ Rada miasta kazała nam zbadać przyczyny zaginięcia ludzi z tej wioski i to właśnie musimy zrobić. Nie wiem wiele więcej od Ciebie, przyjechałem do Nowego Gilgasz dopiero dwa dni temu i jestem tu sam… Ty też chyba nie masz kompanów, więc może połączymy siły? -
-
Kuba1001
‐ Mówią na mnie Haldrin. ‐ odparł, uśmiechając się lekko. ‐ Przybyłem na miejsce niedawno. Dziwna sprawa. Zniknęło jedzenie, świecidełka i drobne narzędzia, niewielki majątek czy inwentarz pozostały nietknięte, a nigdzie nie widać śladów walki czy krwi, nie znaleźliśmy żadnych trupów. Niewiele straciłaś.
-
-
Kuba1001
Ten skrytobójca nie był głupi, uczył się na błędach, choćby i cudzych. Widział, jak mordujesz w ten sposób jednego z jego podwładnych, więc gdy tylko znalazłeś się za nim, chwycił swoje miecze tak, aby pchnąć nimi do tyłu, co też uczynił. Nie był to jednak akt desperacji umierającego człowieka, ponieważ Twój atak nie wyrządził mu żadnej krzywdy, ostrza ześlizgnęły się po ochronnym pancerzu.
-
-