Nowe Gilgasz
-
- Aż tak Ci to przeszkadza? - zapytał retorycznie, ale wreszcie odwiązał szmatę, którą miałaś owinięte usta, a później wyciągnął z nich kolejną, abyś mogła wreszcie mówić.
-
Zajęło jej to dłuższą chwilę, ale w końcu namyśliła się.
-Dlaczego? - Mruknęła w odpowiedzi. -
- Dlaczego co? - odparł pytaniem na pytanie, choć pewnie wiedział, co masz na myśli, ale pragnął się tylko z tobą podrażnić. - To tylko praca, a ja jestem najemnikiem. Dziwi Cię, że zmieniłem stronę, gdy okazało się, że płacą lepiej i pozwalają więcej osiągnąć?
-
-A czemu pozwoliłeś mi żyć?
-
- Bo nie łamie się rozkazów tych, którzy mi płacą. Zwłaszcza, że mogę mnie zabić. Albo gorzej. Cholerni Mutageniści.
-
-To po co tutaj jesteś?
-
- Żeby zarobić. - odparł prosto, jak to najemnik. - I może zyskać coś więcej, kto wie?
-
-A ściągnąć mi opaskę z oczu pewnie ci zabronili… - Pomyślała, że podroczy się trochę z najemnikiem. - Chociaż mi to nie przeszkadza i tak nie chciałabym widzieć twojej szpetnej mordy.
-
- Mogłem nie ściągać Ci knebla. - odparł, nie dając się zbytnio sprowokować. - Charakterna jesteś, to trzeba przyznać. Dobrze, może mu się spodobasz. A jeśli nie, to trafisz do mnie.
-
-Nie jestem niczyją własnością, a na pewno nie będę twoją…
-
- Przykro mi, bo choć to o Ciebie idzie, to nie masz tu nic do powiedzenia. I uwierz, że lepiej, jeśli trafisz do mnie, a nie tego zwariowanego Mutagenisty. Cholera wie, na jaką chorą wizję wpadnie tym razem.
-
-Co masz na myśli? - Zdziwiła się.
-
- Ja cenię u Ciebie ciało i ładną buzię, on to, że jeszcze nigdy nie eksperymentował na takich jak Ty, miał tylko Murloki i pechowych ludzi. Jak tamci z wioski.
-
-Na przykład jak eksperymentował?
-
- Nigdy nie miałem tyle odwagi, aby przyjrzeć się jego paskudom z bliska, ale uwierz, że to nic urokliwego ani przyjemnego.
-
-T-to może jakoś się dogadamy? Zrobię wszystko, co zechcesz.
-
- Wszystko? - powtórzył, kładąc Ci dłoń na biuście. - Wiesz, mógłbym spróbować się jakoś za Tobą wstawić, ale jestem tu tylko pionkiem…
-
-Proszę, tylko nie pozwól, żebym trafiła w jego ręce, a ja za to zrobię co tylko zechcesz.
-
- I to mi się podoba. - powiedział zadowolony, klepiąc Cię w policzek. - Zrobię co się da, ale dobrze wiesz, czego będę oczekiwać w zamian. Ale i tak musisz się z nim spotkać, więc otwórz usta, żebym mógł Cię zakneblować, i nie utrudniaj, jeśli chcesz mieć to za sobą.
-
-No dobra… - Otworzyła usta, tak jak powiedział najemnik.