Nowe Gilgasz
- 
- Aż taki przystojny jestem? 
- 
-Nie jesteś, wcale mi się nie podobasz i nigdy nie będziesz! - Odpowiedziała poirytowana. 
- 
- Mów co chcesz, ale pamiętaj, że powinnaś przywyknąć. Jesteś teraz moja, zapomniałaś? 
- 
-Nawet jeśli, to co z tego? Nadal cię nienawidzę i nic tego nie zmieni. 
- 
- Niezbyt mi to przeszkadza. 
- 
-Więc nie masz zamiaru ściągnąć mi tej opaski z oczu? 
- 
- Może mam, może nie. Czemu tak tego chcesz? Pamiętaj, że teraz należysz do mnie i nie Ty dyktujesz tutaj warunki. 
- 
-Nie myśl, że tak po prostu będę robić, co będziesz chciał… 
- 
- Bo? Co niby zrobisz? - odparł, a po chwili rzeczywiście ściągnął Ci opaskę z oczu. 
- 
-Ja… Jeszcze nie wiem. - Odwróciła wzrok od twarzy najemnika. 
- 
Ten tylko zaśmiał się tryumfalnie, obejmując Cię i przysuwając bliżej siebie. 
 - Lubię mieć rację i wygrywać, nie ważne z kim się ułożę.
- 
-Mimo wszystko powinieneś trzymać dystans… - Spróbowała jakoś się odsunąć od Haldrina. 
- 
Nie miałaś jak, a on, czując te próby, jedynie ścisnął Cię mocniej. 
 - A ty chyba powinnaś znowu zostać zakneblowana, bo powoli mam dość tego gadania.
- 
-Rób sobie, co chcesz… 
- 
- O co Ci chodzi? Chciałaś, żebym uratował Cię od tego Mutagenisty, co zrobiłem. A sama powiedziałaś, że w zamian zrobisz wszystko… 
- 
-Powiedziałam to, ponieważ się bałam i dobrze wiem, że teraz chcesz to wykorzystać… 
- 
- A co ma mnie powstrzymać przed tym, żebym tego nie zrobił? Po tym, co już zrobiłem, uważasz mnie za przyzwoitego? 
- 
Zmarszczyła brwi i spuściła głowę. 
 -Wcześniej naprawdę myślałam, że możemy się zaprzyjaźnić… - Mruknęła po chwili.
- 
- W tym fachu liczą się pieniądze, nie przyjaźń. 
- 
-Czemu musisz być taki nieczuły? 
 

