Nowe Gilgasz
-
Nie byłaś w zbyt komfortowej sytuacji, ale wszystkie nagromadzone w tak krótkim czasie emocje musiały znaleźć jakieś ujście i po jakimś czasie zapadłaś w płytki, niespokojny sen. Nie miałaś pojęcia, ile czasu minęło, gdy się wreszcie obudziłaś.
-
Xavier Waasi
Wykonał serię uników, by oddalić widmo śmierci zarówno od topora jednego z osiłków, jak i od młota drugiego z goryli Księcia Czarnego Słońca. Jeżeli to się mu udało, to zaatakował tego z toporem, wykonując serię kilku szybkich cięć i pchnięć w czułe miejsca, takie jak bok ciała, szyja, czy tył nóg. -
Więc czekała, aż ktoś jej nie zaczepi.
-
Vader:
Udało Ci się, a nim zmierzyłeś się z drugim przeciwnikiem, celnie ciśnięty przez jednego z Łaków topór zakończył walkę, był to bowiem ostatni przeciwnik. Wygraliście. Niemalże, bo została jeszcze jedna sprawa do omówienia.
Taczka:
Jednak nic takiego się nie stało, najwidoczniej byłaś w pomieszczeniu całkiem sama. -
Nic innego nie mogła chyba zrobić, więc wciąż czekała.
-
//Tak się tylko upewnię: Nie masz zamiaru robić nic, dopóki się ktoś nie pojawi, tak?//
-
//No chyba nie mam innych opcji xd//
-
//Możesz spróbować się uwolnić czy coś.//
-
//tylko nie mam za bardzo pomysłu jak to zrobić ._.//
Spróbowała jakoś przerwać albo rozwiązać liny, które wiązały jej ręce. -
Były zbyt ciasno zawiązane, aby udało Ci się to ot tak. Musiałabyś mieć czyjąś pomoc, kogoś, kto rozwiąże liny, lub jakiś ostry przedmiot, który mogłabyś je rozciąć.
-
Spróbowała jeszcze się poszamotać z tymi linami, bo nie pamiętała, żeby w pomieszczeniu było jakieś ostre narzędzie.
-
Szamotanie się nic nie dało, a jeśli chodzi o to, czy nie było tu żadnego ostrego narzędzia, to można by się nie zgodzić, bo przypomniałaś sobie, że na stole, po drugiej stronie pomieszczenia, wciąż stały resztki posiłku najemnika, a wraz z nimi sztućce, więc może i nóż?
-
Spróbowała powoli wstać na nogi i jakoś dojść do tego stołu.
-
Nie było to łatwe, gdy nie znało się dobrze rozkładu pomieszczenia, a także miało opaskę na oczach i ręce związane za plecami, ale w końcu jakoś Ci się to udało.
-
Usiadła tyłem na stole, żeby rękami poszukać na nim noża. Jeśli jej się udało go znaleźć, to spróbowała go chwycić w ten sposób, aby przeciąć liny w nadgarstkach.
-
Trwało to dość długo, ale udało się. Krótko po tym, jak skończyłaś, a jeszcze nie wróciło Ci pełne czucie w skrępowanych rękach, do pomieszczenia ponownie ktoś wszedł. Choć raz możesz cieszyć się z tego, że ręce miałaś związane za plecami, dzięki temu na pierwszy rzut oka nie dostrzeże on, jeśli to Haldir lub ktokolwiek inny, co daje Ci szansę na atak z zaskoczenia.
-
Czekała i nasłuchiwała aż osoba, która weszła do pokoju zbliży się do niej.
-
Xavier Waasi
Nawet duży problem pozostał, mianowicie Książę Czarnego Słońca. Rozejrzał się za nim, starając się zlokalizować zgubę. Nie mógł go zgubić. Nie po tym wszystkim. Nie po tym, ilu zabił. Czarne Słońce nie będzie jego, jeżeli ten gdzieś się schroni. -
Taczka:
- Nabrałaś ochoty na spacer, co? - zapytał znajomy głos, bez dwóch zdań należący do Haldira. Szybko usłyszałaś też kroki, najemnik nie tracił czasu i ruszył w Twoim kierunku. - Może powinienem był związać Ci też nogi? Albo przywiązać do łóżka? - zastanowił się, pytając sam siebie.
Vader:
Statkiem nie mógł już uciec, jego ochrona została wymordowana, a więc wygrałeś. On jednak nie miał zamiaru tak łatwo się poddać i najpierw próbował się ukryć, ale jeden z Łaków od razu go wypatrzył, więc porzucił ten pomysł i rzucił się w nurt rzeki, najwidoczniej próbując ucieczki wpław, woląc od porażki ewentualne utopienie. -
Kiedy zbliżył się na dobrą odległość, rzuciła się na niego, żeby wbić mu nóż w szyję.