Nowe Gilgasz
-
Nie było to łatwe, gdy nie znało się dobrze rozkładu pomieszczenia, a także miało opaskę na oczach i ręce związane za plecami, ale w końcu jakoś Ci się to udało.
-
Usiadła tyłem na stole, żeby rękami poszukać na nim noża. Jeśli jej się udało go znaleźć, to spróbowała go chwycić w ten sposób, aby przeciąć liny w nadgarstkach.
-
Trwało to dość długo, ale udało się. Krótko po tym, jak skończyłaś, a jeszcze nie wróciło Ci pełne czucie w skrępowanych rękach, do pomieszczenia ponownie ktoś wszedł. Choć raz możesz cieszyć się z tego, że ręce miałaś związane za plecami, dzięki temu na pierwszy rzut oka nie dostrzeże on, jeśli to Haldir lub ktokolwiek inny, co daje Ci szansę na atak z zaskoczenia.
-
Czekała i nasłuchiwała aż osoba, która weszła do pokoju zbliży się do niej.
-
Xavier Waasi
Nawet duży problem pozostał, mianowicie Książę Czarnego Słońca. Rozejrzał się za nim, starając się zlokalizować zgubę. Nie mógł go zgubić. Nie po tym wszystkim. Nie po tym, ilu zabił. Czarne Słońce nie będzie jego, jeżeli ten gdzieś się schroni. -
Taczka:
- Nabrałaś ochoty na spacer, co? - zapytał znajomy głos, bez dwóch zdań należący do Haldira. Szybko usłyszałaś też kroki, najemnik nie tracił czasu i ruszył w Twoim kierunku. - Może powinienem był związać Ci też nogi? Albo przywiązać do łóżka? - zastanowił się, pytając sam siebie.
Vader:
Statkiem nie mógł już uciec, jego ochrona została wymordowana, a więc wygrałeś. On jednak nie miał zamiaru tak łatwo się poddać i najpierw próbował się ukryć, ale jeden z Łaków od razu go wypatrzył, więc porzucił ten pomysł i rzucił się w nurt rzeki, najwidoczniej próbując ucieczki wpław, woląc od porażki ewentualne utopienie. -
Kiedy zbliżył się na dobrą odległość, rzuciła się na niego, żeby wbić mu nóż w szyję.
-
Ciężko było trafić z zasłoniętymi oczami, ale chyba go drasnęłaś, bo usłyszałaś syk bólu, a wcześniej też okrzyk, choć nie z bólu czy przerażenia, a raczej zaskoczenia, widocznie nie spodziewał się po Tobie takiego działania.
-
Odskoczyła od najemnika, żeby przeciąć szmatki, którymi miała związane oczy oraz zakneblowane usta, po czym wypluła tą, którą miała w ustach. Przyjęła pozycję gotową do walki z Haldirem i czekała na jego ruch.
-
Dopiero teraz, po pozbyciu się w pełni opaski i knebla, zdałaś sobie sprawę, jak to dobrze być znów wolnym. No, nie do końca, wciąż musiałaś stąd jakoś uciec. Gdy pozbyłaś się szmaty z oczu dostrzegłaś najemnika, który również przyjął podobną postawę, ale nie sięgnął po zawieszone u pasa miecz czy sztylet, najwidoczniej nie chciał Cię skrzywdzić, a tym bardziej zabić. Zauważyłaś też, że na jego policzku widnieje spora blizna, z której wciąż leje się krew, choć nie na tyle, żeby jakoś przeszkadzać w walce, ale na pewno zostanie mu ślad.
- Nie ukrywam, że nawet mnie to cieszy… Jeśli się stawiasz to wszystko staje się ciekawsze. Ale nie licz na to, że wygrasz. -
Zacisnęła zęby i w biegu zaatakowała najemnika, a kiedy się wystarczająco do niego zbliżyła, spróbowała przeciąć mu gardło nożem.
-
Nie dał Ci takiej możliwości, sprawnie unikając ciosu.
- Wiesz, że nawet jeśli mnie zabijesz, to nie uciekniesz? Nie znasz tych tuneli, a nawet gdyby, to nie pokonasz wszystkich Murloków i Mutantów tego Maga… -
-Wolę spróbować stąd uciec, niż być twoją własnością. - Wciąż atakowała Haldira, tym razem spróbowała dźgnąć go w brzuch.
-
I tym razem udało mu się zrobić unik, a nawet złapać Cię za nadgarstek ręki, która trzymała nóż.
- Na decydowanie o tym już trochę za późno. -
-Zamknij się! - Krzyknęła i kopnęła najemnika w brzuch, żeby go od siebie odepchnąć.
-
Tym razem nie mogłaś chybić, ale jego skórzana zbroja zamortyzowała kopnięcie, dzięki czemu nie poczuł zbyt wiele bólu, choć udało Ci się zwiększyć odległość między Wami.
-
Pobiegła w stronę Haldira, żeby na niego skoczyć i spróbować wbić mu sztylet w klatkę piersiową.
-
Ciężko nazwać to sztyletem, to wciąż był nóż, który służył do spożywania posiłków, nie zabijania, ale i do tego mógłby się nadać, gdyby najemnik dał się w końcu trafić, tak jedynie wykonywał na tyle zwinne uniki, że nie dawał się drasnąć, a Ciebie powoli opuszczały siły.
-
Cofnęła się na bezpieczny dystans od najemnika i czekała na jego ruch.
-
- Daję Ci ostatnią szansę, żeby się poddać. - powiedział Haldir, a choć ton głosu miał dość beztroski, to nie zmieniał czujnej, gotowej do walki, postawy.