Nowe Gilgasz
-
Pobiegła więc znowu w prawo.
-
Ponownie natrafiłaś tam na zgraję Murloków, jednak już Cię to nie dziwiło. Niestety, one też zdziwione nie były, zdawały się na Ciebie czekać. Był ich równo tuzin, ale mogłaś zgadywać, że dalej czaiło się ich jeszcze więcej. Wszystkie na dodatek były uzbrojone w krótkie miecze, czy włócznie oraz noże bądź sztylety. Nie czekając długo, cała ta hałastra rzuciła się od razu do ataku.
-
Spróbowała więc uciec i zawrócić do trasy, którą wcześniej nie pobiegła.
-
Udało Ci się, bo Murloki goniły Cię tylko kilka metrów, później przestały. Dziwne, ale może takie miały rozkazy? Tak czy siak, udało Ci się wrócić do rozwidlenia, choć słyszałaś jakieś głosy i długie cienie rzucane przez pochodnie od strony tunelu, którym tu dotarłaś. Biegnąc w rozwidlenie na lewo trafiłaś na pojedynczego strażnika, ale z dwojga złego to wolałabyś chyba tamte Murloki. Ten tu był bez dwóch zdań obiektem testów Mutagenisty, bo rozmiarami, a zapewne również siłą i wytrzymałością, dorównywał Orkowi. Był też o wiele brzydszy niż zwykłe Murloki. Nie miał broni, ale miałaś wrażenie, że jej nie potrzebuje, widząc jego wielkie, zakończone pazurami łapy, oraz paszczę pełną ostrych kłów. On też niewiele się zastanawiał i niemalże od razu, gdy Cię zobaczył, ruszył do ataku.
-
Spróbowała go jakoś ominąć i pobiec dalej ile miała sił w nogach, jeśli była taka możliwość. Walka z nim mogłaby zająć bardzo długo.
-
Niestety, korytarz nie był zbyt szeroki, a potwór sporych gabarytów, więc próba wyminięcia go, przynajmniej teraz, spełzłaby na niczym i mogłaby się tylko źle skończyć.
-
Czekała na jakiś atak z jego strony, aby spróbować go uniknąć, po czym przeciąć jego brzuch dwoma sztyletami.
-
Potwór zaatakował bez finezji, po prostu rzucając się naprzód, chcąc pochwycić Cię lub zmiażdżyć wielkimi łapskami. Uniknięcie ataku nie było problemem, bo byłaś zwinna, a on niezdarny, jednak ostrza sztyletów nie były w stanie przebić się przez twardą skórę na brzuchu, a nim zdążyłaś zareagować, bestia jednym machnięciem łapy posłała Cię kilka metrów dalej. Dobrze, że trafiła w plecy, możliwe, że taki cios w głowę skończyłby się nawet śmiercią.
-
//skoro uderzył ją w plecy, to teraz ona jest chyba za nim?//
Spróbowała wstać, wziąć sztylety, jeśli jej wypadły i pobiec dalej. -
Ten post został usunięty!
-
Ten post został usunięty!
-
Ten post został usunięty!
-
//Dokładnie tak.//
W ten niezamierzony sposób bestia pomogła Ci, a także była zbyt wolna, aby uciec. Ty zaś miałaś wrażenie, że ścieżka jest coraz bardziej stroma, co z jednej strony utrudniało ucieczkę, ale z drugiej dawało nadzieję, że zbliżasz się do wyjścia. -
Biegła nie patrząc za siebie, bo miała wrażenie, że zaraz będą ją gonić oddziały Murloków albo jakichś mutantów.
-
I tak najpewniej było, ale w końcu dotarłaś niemalże do powierzchni, wyjście miałaś niemalże na wyciągnięcie ręki, ale problemem było tych kilkanaście ostatnich metrów, była tam bowiem woda, a Ty nie miałaś pewności, jak głęboka jest i co może się pod nią czaić.
-
Weszła więc powoli do tej wody, żeby bezpiecznie sprawdzić jej głębokość i jeśli była wystarczająco głęboka, żeby w niej pływać, to spróbowała ją przepłynąć.
-
Nie była, sięgała w najgłębszym miejscu do kolan, ale i tak nie miałaś zbytnio wyboru. Niestety, przeszłaś tylko kilkanaście kroków, gdy zjawił się pościg, składający się głównie z nieuzbrojonych, ale i tak groźnych, Murloków, i tego wielkiego Mutanta pod dowództwem Haldira. Na jego rozkaz prawie wszystkie małe potworki ruszyły w pościg, a obecnie znajdujesz się na ich terytorium, w wodzie, gdzie mają przewagę.
-
@Kubeł1001
Xavier Waasi
Nie chcąc ryzykować ucieczki swojego przeciwnika, zdjął z pleców łuk, po czym spróbował trafić go bezpośrednio w głowę z jednej ze swoich strzał. Trochę umiejętności w tym miał, więc się do tego przyłożył, by nie zepsuć sprawy na sam koniec. -
Przyśpieszyła trochę kroku, jeśli mogła, ale wciąż miała na uwadze, że zaraz kilka Murloków zacznie ją atakować, więc złapała mocniej sztylety, żeby jej przypadkiem nie wypadły z rąk.
-
Vader:
Vigo miał pecha, bo odwrócił się w chwili, gdy strzała pędziła w jego kierunku. W samą porę, aby ją zobaczyć, domyślałeś się, że miał jeszcze czas, aby się wystraszyć, ale nie było już czasu na to, aby się uchylić. Padł trupem, gdy strzała przebiła jego otwarte do krzyku usta. Widząc to, pozostali przy życiu ochroniarze Viga nie złożyli broni, a wręcz przeciwnie, walczyli do śmierci, było ich jednak za mało i byli zbyt wyczerpani, przez co zostali wybici do nogi. Początkowo nieśmiało i z rzadka, później coraz śmielej i głośniej, od ścian jaskini zaczęły odbijać się okrzyki zwycięstwa.
Taczka:
Nie uszłaś daleko, gdy potworki zaatakowały. Nie mając broni ani realnych szans w konwencjonalnej walce, postanowiły zrobić coś, co miało w ich sytuacji najwięcej szans na powodzenie: Chwyciły Cię wszystkie razem i spróbowały wciągnąć pod wodę.