Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Grupa ruszyła, a manierka była pełna i na swoim miejscu.
Wziął z niej łyka, starał się nie oddalać od grupy.
Podróżni jechali dość wolno, więc nie było problemów.
Nadal jechał z nimi, przyjrzał się krasnoludom.
Niskie, z bujnymi brodami, w zbrojach. Przy pasie miały miecze i topory, a hełmy leżały za siodłami, wraz z tobołkami podróżnymi i tarczami.
Teraz przyjrzał się reszcie.
Pospolici ludzie i rasowe Elfy. Co tu opowiadać?
Jechał nadal za nimi.
//Zmiana tematu. Jak wymyślę i dodam.//
Xavier jechał nadal w stronę miasta.
Xavier jechał i jechał, aż dojechał pod bramę miasta.
///Dziewczyny śpią, nieprzytomne czy przytomne? Jechał nadal. Może strażnicy poszli się odlać? :V
Strażnicy jednak trwali dumnie na swych pozycjach. Lecz wynajęło ich Czarne Słońce co otwiera przed Tobą nowe możliwości. // Przytomne.//
Jechał dalej w kierunku bramy. ‐Ja do Vigo Czarnego Słońca.
‐ A ja do córki cesarza Verden. Po co dokładnie? ‐ zapytał jeden. Pewnie uznał Cię za skrytobójcę z wiadomymi zamiarami.
‐Wypełniam dla niego zadanie. Właśnie wracam z Ur, w którym to zadanie wypełniłem.
‐ A jakie to zadanie? ‐ zapytał. ‐ I co masz w tym wozie? ‐ wtrącił drugi strażnik.
‐Gości, którym niezwykle śpieszno do Vigo Czarnego Słońca panowie. Możemy tak gadać jeszcze dłużej, ale wątpię, że pogadanki ucieszą Vigo Czarnego Słońca. ///Wiadomo, co oznaczało ‘‘goście’’
‐ Jakoś Ci, ku*wa, nie wierzę. ‐ stwierdził strażnik, który z pewnością wiedział co masz na myśli.
Momentalnie przybrał inny ton głosu, ciszą, w której było słyszeć groźbę. ‐To zobacz sobie do wozu.