Nowe Gilgasz

[Kubeł1001]

Kuba1001

‐ Czarne Słońce. ‐ odparł i zabrał monety, a po chwili wrócił na swoje miejsce, by zająć się innym klientami.

[Kubeł1001]

bulorwas

Wypił piwo po czym podszedł do karczmarza.
‐Ile za nocleg i napojenie konia?
Zapytał.

[Kubeł1001]

Kuba1001

‐ Pięć złota za noc, konie mają koryto przy płotku, woda za darmo.

[Kubeł1001]

bulorwas

‐Biorę aktualnie na jedną noc.
Dal mu pięć złotników.
‐Gdzie jest siedziba tego całego czarnego słońca?

[Kubeł1001]

Kuba1001

‐ Duży dom z drewna w centrum, mają tam wymalowany swój symbol, ciężko przegapić.

[Kubeł1001]

bulorwas

‐Dostanę klucz od pokoju, czy w drzwiach?

[Kubeł1001]

Kuba1001

W odpowiedzi wyciągnął spod lady klucz i wręczył Ci go.

[Kubeł1001]

bulorwas

Wziął klucz i cały grajdołek z jakim przybył do karczmy zanosząc go do pokoju. Zamknął go na klucz

[Kubeł1001]

Kuba1001

Wszystko poszło sprawnie i majątek jest jako tako zabezpieczony.

[Kubeł1001]

bulorwas

Wyszedł z karczmy i rozpoczął poszukiwania owego budynku.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Dzięki wskazówkom oraz samym gabarytom budynku i charakterystycznemu symbolowi to znalazłeś go bez problemów.

[Kubeł1001]

bulorwas

Zapukał do drzwi. Chyba tak to się robi w tym kraju.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Żadnej odpowiedzi, a drzwi wydają się otwarte. Straży również nie ma.

[Kubeł1001]

bulorwas

Wszedł do środka.
‐Witam.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Duży i obszerny korytarz przywitał się mrokiem i ciemnością.

[Kubeł1001]

bulorwas

Kroczył nim z dumą i powagą.

[Kubeł1001]

Kuba1001

I kroczyłeś tak, nim nie usłyszałeś szelestów i… kroków? Jest to o tyle dziwne, że wszystko to słyszysz nad sobą.

[Kubeł1001]

bulorwas

Szedł dalej szukając schodów.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Schodów brak, ale po chwili ze sklepienia spłynęły bezszelestnie cztery postaci, każda odziana w czerń. Jeden uzbrojony był w glewnię, drugi w rękawicę z kolcami i jednoręczny miecz, trzeci w dwa jednoręczne miecze, a ostatni w dwa sztylety.

[Kubeł1001]

Vader0PL

Niektórzy mają ciężkie życie. Jednym z nich z pewnością był Baszal Vallohr, były Paladyn, a obecnie robal w pancerzu. No cóż, życie dziwne jest. Kroczył w kierunku miasta, żeby wręczyć pewne zaproszenie do pewnej organizacji pewnemu człowiekowi. Choć zadanie nie było tajne to lubił udawać, że takie jest i sporo znaczy.
//Czy ja serio wyruszyłem Xavierem na początku maja? ;‐;