Miasto Kasuss
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Abby:
//Dobrze mówią, dywersja, potem wykorzystaj dym i zbiegnij na dół, po broń. To Twój dom, oni go nie znają, a Ty tak, masz przewagę.//
Max:
Jak najbardziej panuje tam spokój.
Max:
Akurat zdążyłeś i tam zaczęła się zbiórka, Tobie przypadło odliczenie ostatniej liczby, jaką było czterdzieści. -
-
-
-
-
-
Kuba1001
Max:
//Jeśli masz na myśli te czterdzieści pompek to wiesz… Trzeba się rozgrzać, zresztą ten typ to klasyczny aż do bólu, gburowaty sierżant, więc nie masz się czemu dziwić.//
Zrobienie czterdziestu pompek w pełnym rynsztunku to nie lada wyczyn, ale jednocześnie dla Was nie była to pierwszyzna, więc każdy odbębnił swoje.
‐ Panowie, pora na podział zadań. ‐ wyjaśnił sierżant. ‐ Dziś macie służbę na murach miejskich, przy bramie i patrole. Zajmiecie się tym sami czy mam Was rozdzielić?
Taczka:
Udało się dopiero za trzecim podejściem, poza legendarnymi umiejętnościami układania wierszy, był znany przede wszystkim z mocnego snu.
‐ Co…? ‐ spytał, wyraźnie zaspany, lecz gdy zdał sobie sprawę, że go budzisz oraz, że nie jest jeszcze na to pora, spytał: ‐ O co chodzi tym razem?
Abby:
Uciekłaś na dół, żegnana przez kichanie napastników oraz dwa zatrute bełty z lekkich kusz, które wbiły się w ścianę za Tobą. I rzeczywiście, uzbrojenie się trwało tylko chwilę. -
-
-