Miasto Kasuss
-
-
Kuba1001
Max:
//No nie przewiedziałem, zią.//
‐ Możemy się nawet, ku*wa, teraz przekonać. ‐ odwarknął i chwycił Cię, aby później cisnąć Tobą kilka metrów.
Taczka:
I zauważyłaś tam bandę Goblinów, z czego jeden klęczał, drugi stał na jego barkach i grzebał w zamku wytrychem, a kilku innych, uzbrojonych, czekało na otwarcie drzwi. Warto dodać, że zaskoczenie było obustronne. -
-
-
-
Kuba1001
Max:
‐ Chciałeś się przekonać co do moich umiejętności? Chciałeś?! To ku*wa dawaj!
Taczka:
Udało się, oni zaś zaczęli szturm na drzwi. Szczęśliwie, zarówno Twój pan, jak i jego ochroniarze, byli już na nogach i uzbrojeni, czekając na nieunikniony atak.
Abby:
//Dlatego pewien mądry pan wprowadził określenie Drow.//
I zszedł, kierując się ku Tobie powoli, wykonując niedbałe młynki swoimi jataganami. -
-
Kuba1001
Posiada on Wielki Obuch Wpieolu w jednej dłoni, drugą zaś może chwycić Wielki Topór Wpieolu. No, a jakby nawet to zawiodło, posiada Wielki Młot Ostatecznego Wpie**olu.
‐ Boisz się? ‐ spytał z taką łatwością, z jaką na jego szpetną mordę wstąpił radosny uśmiech, w którym okazał Ci komplet ostrych zębów. -
-
-
-
Kuba1001
Abby:
//Kubuś Łaskawy się zgadza.//
Taczka:
Skryłaś się więc za kanapą, dzięki czemu masz dobrą osłonę i równie dobry widok na walkę, która zapewne zaraz wybuchnie.
Max:
‐ Jak upuścisz broń albo się poddasz, to wygrałem. ‐ wyjaśnił, i choć działało to w dwie strony, to o tym nie wspomniał, zapewne pewien swego zwycięstwa. -
-
-
-
Kuba1001
Abby:
//Wolałbym dwie wejściówki na “To,” ale dzięki :V//
Nie schodzą, nie wiesz czemu, lecz ten zaczął powoli postępować ku Tobie, aby niespodziewanie i nagle przyspieszyć, znajdując się na odpowiedniej odległości do zadania ciosu, co oczywiście zrobił, wyprowadzając lewym jataganem poziomy zamach na wysokości Twojego brzucha i pchnięcie prawym, które zmierzał do serca.
Max:
//W sensie, że wyciągnąłeś broń i od razu ją odrzuciłeś, tak?//
Taczka:
Pierwsze Gobliny weszły ostrożnie do pokoju i zaraz jeden skończył z głową przebitą bełtem na wylot. Jego pozostali kompani rzucili się do szarży, lecz zaraz zmienili ją w bezładną ucieczkę, gdy szeroki zamach nordyjskiego topora ściął cztery łby za jednym zamachem, a właściciele pięciu pozostałych uciekli, ścigani przez wrzeszczącego Norda z pokrwawionym toporem. -
-
-
-
Kuba1001
Max:
//Skoro tak, to poprzednia akcja z odrzuceniem broni jest nadal aktualna czy już nie?//
Abby:
Metal starł się metalem z charakterystycznym dźwiękiem. Drow nie miał zamiaru trwać w tym impasie i blokować Cię, tak jak Ty blokujesz jego, ale zamiast tego oderwał się od Ciebie i odstąpił dwa kroki w tył, aby znów wykonać młynek swymi śmiercionośnymi klingami, tym razem dużo wolniejszy od poprzednich, i zaatakować ponownie, wykonując niemalże przyklęknięcie, gdy wyprowadził swe jatagany jeden obok drugiego, celując nimi prosto w Twoją pierś.
Taczka:
Twoje owacje były zdecydowanie przedwczesne, bowiem po chwili pojawiły się następne Gobliny, głównie przez okna. Twój pan jednym strzałem pozbył się aż czterech, zabijając bełtem dwa, kolejni dwaj zaś spadli z framugi okna na położony znacznie niżej chodnik. Na dodatek zaczęły też szturmować przez dach i po chwili w pomieszczeniu pojawił się tuzin zielonoskórych, otaczając ciasnym półkolem ochroniarza bez ucha, który własną piersią osłaniał swego pana przeładowującego kuszę. Nagle pojawił się i trzynasty Goblin, również spadając przez dziurę w dachu, lądując na kanapie obok Ciebie.