Miasto Kasuss
-
-
-
Kuba1001
Abby:
//Wolałbym dwie wejściówki na “To,” ale dzięki :V//
Nie schodzą, nie wiesz czemu, lecz ten zaczął powoli postępować ku Tobie, aby niespodziewanie i nagle przyspieszyć, znajdując się na odpowiedniej odległości do zadania ciosu, co oczywiście zrobił, wyprowadzając lewym jataganem poziomy zamach na wysokości Twojego brzucha i pchnięcie prawym, które zmierzał do serca.
Max:
//W sensie, że wyciągnąłeś broń i od razu ją odrzuciłeś, tak?//
Taczka:
Pierwsze Gobliny weszły ostrożnie do pokoju i zaraz jeden skończył z głową przebitą bełtem na wylot. Jego pozostali kompani rzucili się do szarży, lecz zaraz zmienili ją w bezładną ucieczkę, gdy szeroki zamach nordyjskiego topora ściął cztery łby za jednym zamachem, a właściciele pięciu pozostałych uciekli, ścigani przez wrzeszczącego Norda z pokrwawionym toporem. -
-
-
-
Kuba1001
Max:
//Skoro tak, to poprzednia akcja z odrzuceniem broni jest nadal aktualna czy już nie?//
Abby:
Metal starł się metalem z charakterystycznym dźwiękiem. Drow nie miał zamiaru trwać w tym impasie i blokować Cię, tak jak Ty blokujesz jego, ale zamiast tego oderwał się od Ciebie i odstąpił dwa kroki w tył, aby znów wykonać młynek swymi śmiercionośnymi klingami, tym razem dużo wolniejszy od poprzednich, i zaatakować ponownie, wykonując niemalże przyklęknięcie, gdy wyprowadził swe jatagany jeden obok drugiego, celując nimi prosto w Twoją pierś.
Taczka:
Twoje owacje były zdecydowanie przedwczesne, bowiem po chwili pojawiły się następne Gobliny, głównie przez okna. Twój pan jednym strzałem pozbył się aż czterech, zabijając bełtem dwa, kolejni dwaj zaś spadli z framugi okna na położony znacznie niżej chodnik. Na dodatek zaczęły też szturmować przez dach i po chwili w pomieszczeniu pojawił się tuzin zielonoskórych, otaczając ciasnym półkolem ochroniarza bez ucha, który własną piersią osłaniał swego pana przeładowującego kuszę. Nagle pojawił się i trzynasty Goblin, również spadając przez dziurę w dachu, lądując na kanapie obok Ciebie. -
-
-
Kuba1001
Max:
//KKK//
I upuścił zarówno obuch jak i topór, lecz dobył młota i rzucił się z nim na Ciebie, zupełnie ignorując iskry i płomienie.
Abby:
O dziwo to wyszło, nabiłaś mu pewnie niezłego guza, a do tego zamroczyłaś, jednakże nadal jest uzbrojony i gotowy do walki, choć przyjął obecnie pozycję defensywną. -
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
Twój pisk jedynie go zwabił, a unik poskutkował tym, że wylądował nie na Tobie, ale na pobliskiej ścianie.
//Statek, pls.//
Abby:
Zamiast blokować Twój cios, zwyczajnie wykonał unik i natychmiast przeszedł do kontry, oba jatagany skierowały się w Twoją dłoń dzierżącą broń, jeden poziomym zamachem drugi zaś prostym cięciem.
Max:
Potrzebna do tego była doza koncentracji, a ciężko się skupić na Magii i jednocześnie unikać zmiażdżenia młotem czachy. -
-
-
-
-
-
Kuba1001
Max:
Po każdym Twoim odskoku on wykonywał zamach i przybliżał się. I tak dalej, i tak dalej, i tak bez końca…
Abby:
Twój blok nie był doskonały, nie zasłoniłaś całej ręki i klinga jatagana wbiła się w nią, acz lekko. Czemu tak, a nie głębiej lub czemu nawet nie odcięła ręki? Ano nagle w Mrocznego Elfa wstąpiło zdziwienie, niedowierzanie, a później ból i śmierć, gdy Twoje pchnięcie dosięgnęło jego trzewi, a nie miał jak go zablokować z racji braku pancerza i wykorzystania obu ostrzy do ataku.
Taczka:
Był mocno zamroczony, ale jakoś odzyskał tyle trzeźwości umysłu, aby skierować się powoli w Twoją stronę z paskudnym uśmiechem na szpetnej gębie i z mieczem w dłoni.