Miasto Kasuss
-
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
‐ Najlepiej by było, jakbyś wyszła stąd razem z Goblinami, wszystkie nasze problemy by się skończyły.
Max:
To dobre pytanie: Po co siedzą w koszarach? Bo są ranni? Nieee… Bo zostali ukarani za bójkę przez oficera? Nieee… Bo koszary to ich dom? Nieeee…
Abby:
‐ Nie mam czasu na zupę, ale Bolg pewnie skorzysta, on jest zawsze żarty. -
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
Widać, że na usta cisnęła mu się wulgarna odpowiedź, lecz zamiast niej wyrwało się z nich coś innego:
‐ Ku*wa, szefie! ‐ krzyknął i natychmiast opuścił kryjówkę, po drodze młócąc bronią i wyzywając każdego zielonoskórego na swej drodze.
Max:
Jeśli go tu nie ma to ten…
Abby:
‐ Smacznego. ‐ mruknął zamaskowany człowiek i wyszedł. ‐ Zaraz zawołałm Bolga. Dołączysz do nas? Mamy Ci coś do pokazania. -
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Max:
Przed gabinetem pusto.
Abby:
I nie pomyliłaś się w swoich domysłach, w zaułku nieopodal sierocińca piętrzyła się sterta trupów Mrocznych Elfów, jedynie jeden trzymał się przy życiu, ze złamaną nogą, trzymany za tę zdrową przez Bolga, Orkologa na usługach Dłoni. Zaś sam Gereth stał oparty o ścianę, z opuszczoną głową.
‐ Dać Ci jeszcze jedną szansę, czy Bolg ma pozbawić Cię drugiej nogi?
Taczka:
Twój pan klęczał otoczony przez Gobliny, zaś między łopatkami miał toporek jednego z nich. Pozostali zielonoskórzy cieszyli swe mordy na widok jego słabości i chwili będącej jego końcem. No, prawie, bo owa chwila okazała się ich końcem, gdy wku*wiony ochroniarz rzucił się na nich, młócąc wściekle bronią gdzie popadnie. -
-