Miasto Kasuss
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
Widać, że na usta cisnęła mu się wulgarna odpowiedź, lecz zamiast niej wyrwało się z nich coś innego:
‐ Ku*wa, szefie! ‐ krzyknął i natychmiast opuścił kryjówkę, po drodze młócąc bronią i wyzywając każdego zielonoskórego na swej drodze.
Max:
Jeśli go tu nie ma to ten…
Abby:
‐ Smacznego. ‐ mruknął zamaskowany człowiek i wyszedł. ‐ Zaraz zawołałm Bolga. Dołączysz do nas? Mamy Ci coś do pokazania. -
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Max:
Przed gabinetem pusto.
Abby:
I nie pomyliłaś się w swoich domysłach, w zaułku nieopodal sierocińca piętrzyła się sterta trupów Mrocznych Elfów, jedynie jeden trzymał się przy życiu, ze złamaną nogą, trzymany za tę zdrową przez Bolga, Orkologa na usługach Dłoni. Zaś sam Gereth stał oparty o ścianę, z opuszczoną głową.
‐ Dać Ci jeszcze jedną szansę, czy Bolg ma pozbawić Cię drugiej nogi?
Taczka:
Twój pan klęczał otoczony przez Gobliny, zaś między łopatkami miał toporek jednego z nich. Pozostali zielonoskórzy cieszyli swe mordy na widok jego słabości i chwili będącej jego końcem. No, prawie, bo owa chwila okazała się ich końcem, gdy wku*wiony ochroniarz rzucił się na nich, młócąc wściekle bronią gdzie popadnie. -
-
-
-
Kuba1001
Max:
Nie słychać, ale wchodzenie bez pukania to zły pomysł. Zwłaszcza, jeśli osoba za drzwiami piastuje jednocześnie urząd medyka i kata.
Taczka:
No cóż, z czasem przybyło zarówno więcej Goblinów i Hobgoblinów, jak i więcej trupów.
Abby:
‐ Nic Ci nie powiem! ‐ warknął Drow, a chwilę później zawył z bólu, gdy Orkolog zmiażdżył mu drugą kończynę dolną na znak zamaskowanego człowieka. Po chwili spojrzał on na Ciebie i mrugnął porozumiewawczo:
‐ Och, jesteś już. Życie tego Drowa jest w Twoich rękach, bo jeśli nie ma już zupy, mój przyjaciel będzie musiał zadowolić się właśnie nim. ‐ powiedział i mrugnął jeszcze raz, wzruszając ramionami, zaś Bolg uniósł sobie Mrocznego Elfa na wysokość twarz i oblizał się z paskudnym uśmiechem. -
-
-